Przed Państwem: Gun Honey!

 "Gun Honey" Egmont


Przed paroma miesiącami sporo czytałem o latach dwudziestych i trzydziestych, kiedy to rynek amerykański pomimo ówczesnych problemów dosłownie zasypywany był literaturą groszową o tematyce erotyczno-sensacyjnej. Wydawcy, nie bacząc na oskarżenia płynące ze strony społecznych obrońców moralności, oferowali produkt masowy, tani i bardzo wyrazisty w swoim przekazie. Na okładkach pulpowych czasopism i powieści królowały dziewczyny w zmysłowych pozach oraz faceci z bronią w ręku. Tytuły kuszące czytelnika tego rodzaju ilustracjami obiecywały rozrywkę, nic poza tym. I to wystarczało.

Wystarcza także w przypadku komiksu "Gun Honey" panów Charlesa Ardaia i Ang Hor Khenga. Pierwsze, co się rzuca w oczy to ciało tytułowej bohaterki. Jak tylko na nowo zaczynamy łączyć wszystkie kropki dociera do nas, że jej atrakcyjność idzie w parze z dość mocno ryzykownym sposobem zarabiania na życie. Nasza piękna Malezyjka - Joanna Tan - dba o zaplecze finansowe dostarczając broń w miejsca wskazane przez klientów. Szybko staje się także jasne, że dziewczyna jest niesamowicie dobra w tym co robi i nie boi się podejmować wyzwań.


Jest niczym kobieca wersja Jamesa Bonda. Sprytna, elokwentna, znająca swoją wartość, przyciągająca uwagę mężczyzn a jak trzeba to i kobiet. Tym co ją różni od słynnego agenta jest jej podejście do przedstawicieli rządu. Nie potrafi i nie zamierza nawiązywać z nimi nici porozumienia. Nawet gdy trzeba - jak chociażby w niniejszej historii - zlokalizować groźnego mordercę. Nawet wówczas nasza bohaterka woli działać sama, niż korzystać ze wsparcia agenta Barrowa. Ufa jedynie swojemu wyszkoleniu, swoim wdziękom - dodajmy, że nie boi się ich eksponować - i niczemu innemu.

Radzi sobie. Pierwszy tom "Gun Honey" jasno nam wyjaśnia jakiej postaci kibicujemy. Przyciągającej niczym magnez. I nie mówię tylko o jej figurze. Joanna Tan to fajna bohaterka - zadziorna, pewna siebie - której nie sposób nie lubić. Czasami trzeba kilku zeszytów aby czyjś image do nas przemówił, czasami zaś wystarczy kilka kadrów i wiemy, że spotkamy się nim/nią ponownie. Miałem tak z bohaterem Iana Fleminga, miałem z Jackiem Reacherem, miałem z Bournem i mam z Gun Honey. Będę czekał na kolejne historie z jej udziałem gdyż czasami po prostu trzeba chwycić za coś lżejszego, robionego dla zabawy.


Stąd też fabuła jest tak prosta jak to tylko możliwe. Pełna naciąganych rozwiązań, które poza kadrami komiksu nie mają prawa bytu. Nic nie szkodzi. Siadając do lektury wziąłem na to wszystko poprawkę i po prostu dobrze się bawiłem😀Naprawdę świetnie. I ta kreska! Ang Hor Kheng umie rysować oraz umie odnaleźć się w sensacyjnych, ociekających erotyzmem klimatach, które - co zupełnie oczywiste - nie trafią do wszystkich. Myślę, że dużo zależy od tego jak podchodzimy do tych wszystkich treści, które przywykliśmy określać mianem pulpy. Jeżeli z góry zakładamy, że są to rzeczy niegodne naszej uwagi to raczej powinniśmy zrezygnować z zakupu "Gun Honey". Wierzę jednak, że takich osób jest niewiele.
____________________
#001-004 "Gun Honey" [10-12/2021]
Tytuł oryginału: "Gun Honey"
Scenarzysta: Charles Ardai
Rysunki: Ang Hor Kheng
Kolory: Asifur Rahman
Twórca okładki: Bill Sienkiewicz
Tłumacz: Mateusz Lis
Seria: Gun Honey
Format: 170x260 mm
Liczba stron: 112
Oprawa: miękka
Druk: ["kolor"]
ISBN-13: 9788328166257
Data wydania: 22 listopad 2023
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do opinii.

Opis wydawcy:
Pierwszy tom nowej serii. Pełnokrwista opowieść o zemście czerpiąca garściami z klasycznej, przesyconej seksem i przemocą, literatury pulpowej. Pełna zaskakujących zwrotów akcji historia pochodzącej z Singapuru Joanny Tar (znanej jako Gun Honey), zmysłowej szmuglerki broni, która szantażem zostaje zmuszona do pracy na rzecz amerykańskiego rządu. Jeszcze nie wie, że wkrótce jej misja nabierze o wiele bardziej osobistego charakteru…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"