Dokąd zmierza Manuele Fior, czyli słówko o albumie "Celestia"


Gdzieś w połowie komiksu Manuela Fior dotarło do mnie jak szybko ta historia brnie do przodu i jak szybko przyjdzie mi rozstać się z jej bohaterami. "Celestia" bowiem to przede wszystkim bohaterowie a właściwie dwójka bohaterów. Nie są to postacie, które polubimy już przy pierwszym spotkaniu ale kryją w sobie zagadkę, która mnie osobiście zaciekawiła. Ich podróż - ucieczka? - nawet jeśli momentami niezrozumiała oraz zawiła miała w sobie coś z weirdu a weird był mi kiedyś bardzo bliską konwencją. Zresztą. Pamiętacie film Justina Bensona i Aarona Moorheada? Czytając komiks Manuela Fior czułem niepokój podobny do tego, który towarzyszył mi w trakcie seansu "Endless". Był to niepokój mniej wyrazisty, ale obecny. Podsycany przez zachowania postaci, ich dziwne dialogi i wykoślawiające rzeczywistość plansze.

Celestia. Enklawa dająca schronienie, oaza życia, bezpieczna przystań, ostatni bastion, etc. Niemniej dla mnie to głównie miejsce, w którym spotkali się Pierrot i Dora. Spotkali i coś ich połączyło. Wspólny cel? Chęć przeżycia czegoś razem? Potrzeba wyrwania się i zobaczenia skrawka świata poza Celestią? A może po prostu nie mieli oni wyboru i musieli uciekać? Myślę, że znalezienie powodu ich podróży nie jest kwestią najważniejszą. Ważne, że zdecydowali się wyruszyć a wraz z kolejnymi przystankami coraz bardziej zaczynali rozumieć, że Celestia to nie pępek świata a prawa w niej panujące nie są wieczne. Choć początkowo właśnie tak odbieramy Celestię. Jako miejsce niezwykłe, które przetrwało zagładę i dalej funkcjonuje. Czyżby podróż głównych bohaterów miała nam uświadomić, że pozory mylą?


Celestia. Kamienna wyspa rządzona przez różne frakcje, mniej lub bardziej dziwne komuny. Jedne przypominają dawne gangi, inne przywodzą na myśl sekty zarządzane przez starców głoszących pokręcone idee. Każda z komun dba o własne interesy i stara się chronić członków. Przynajmniej oficjalnie. Każda z nich szuka Pierrota i Dory. Każda z innych powodów. Dla zemsty, dla Wielkiego Planu, dla podtrzymania swojej pozycji. Z całego komiksu wątek owych środowisk wydał mi się najmniej interesujący. Jeżeli miał zobrazować czytelnikowi degenerację świata po Wielkiej Inwazji to raczej nie spełnił swego zadania. Śledząc przemowy ojca Pierrota nie czułem niczego; zero dreszczyku emocji. I prawdę powiedziawszy chyba nie do końca zrozumiałem ich sens. Może coś w tym szaleństwie Manuela Fior mi umyka a może mamy tutaj po prostu przerost formy nad treścią. Odpowiedź na to pytanie powinien każdy odnaleźć indywidualnie.


Kreska i kolorystyka. Tutaj mam dylemat. Z jednej strony takie lekko rozmazane - żeby nie powiedzieć 'niedbałe' - rysunki skutecznie podsycały ów klimat weird. I to jest zdecydowanie ich duży atut. Z drugiej, nie pomagały w lekturze; zwłaszcza jeżeli trafialiśmy na kadry pozbawione tekstu. A takich kadrów album zawiera całkiem sporo. Kadrów, które niewiele mówią; przynamniej dla mnie. Być może niektórzy z Was dostrzegą w nich coś więcej. Jakieś ukryte znaczenie, może przesłanie. Dla mnie jednak - tak jak powiedziałem - stanowią zagadkę; czasami nawet i intrygującą, lecz tylko czasami.

"Celestia" to ciekawy komiks, przynajmniej w połowie. Podróż Pierrota oraz Dory to wątek najciekawszy i najbardziej zastanawiający. Życzyłbym sobie aby Manuele Fior pracując nad komiksem skupiał się wyłącznie na nim, ale niestety. Czasami kroczy w nieznanym kierunku, zdecydowanie za mało wyjaśniając po drodze.

_______________
"Celestia" [2019]
Scenarzysta: Manuele Fior
Ilustrator: Manuele Fior
Tłumacz: Paulina Gorzkowska
Seria: -
Format: 169x240 mm
Liczba stron: 272
Oprawa: miękka
Druk: ["kolor"]
ISBN-13: 9788367360364
Data wydania: 24 czerwiec 2023
Dziękuję wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"