Dzień, w którym zatrzymała się Hala

Słówko o albumie "Empireum"


Oglądaliście film "Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia" z 1951 roku w reżyserii Roberta Wise'a? Dostajemy w nim przybysza z obcej planety pragnącego przekazać mieszkańcom Ziemi ważną wiadomość oraz wskazać im właściwą drogę do dalszego rozwoju. W marcu 1975 roku Steve Englehart oraz Sal Buscema opowiadając o pierwszym spotkaniu Skrulli z Kree oraz Cotati nawiązali do tego właśnie filmu. Zrobili to w sposób prosty i dowcipny, choć oczywiście film Wise'a do najzabawniejszych nie należał. Podobnie jak i konfrontacja wspomnianych ras.



Kilka dni temu sięgnąłem po album "Empireum" wydany przed miesiącem przez Egmont. Na bliżej nieokreślonym etapie lektury - jednakże w tym samym, w którym uświadomiłem sobie, że jest to opowieść zupełnie nijaka - zacząłem zastanawiać się, kiedy właściwie niebieskoskórzy Kree pojawili się na kosmiksowych salonach. Oczywiście moje spojrzenie powędrowało w kierunku Fantastycznej Czwórki jako tej drużyny, która z różnymi kosmicznymi agresorami miała najwięcej - o ile pamięć mnie nie zawodzi - styczności. Nie myliłem się. Historyka "-- From Beyond This Planet Earth!" z sierpnia 1967 roku jest tą historyjką, w której czytelnik po raz pierwszy usłyszał o Kree. Wszystko za sprawą Ronana Oskarżyciela wysłanego przez Supreme Intelligence celem ukarania Reeda Richardsa za zniszczenie strażnika Sentry 459 wykonującego rozkazy właśnie wspomnianych Kree. Nadążacie? Ramotka pierwszej wody z infantylnym zakończeniem charakterystycznym dla komiksów tamtego okresu. W bardzo podobbym, cudownie ramotkowatym tonie utrzymana została także opowieść "Yesterday and Beyond...", w której Avengers wybrali się na kosmiczną przejażdżkę i dzięki niej mieli szansę być świadkami pierwszego spotkania Skrulli z mieszkańcami planety Hala. Czytajcie z rasami Kree oraz Cotati. Spotkania, które finalnie doprowadziło do tego całego zamieszania zaprezentowanego w albumie "Empireum".


Tak. Ponownie złapałem za tytuł przypisany do linii Marvel Fresh. I ponownie liczyłem na coś więcej, choć nie pytajcie czego dokładnie oczekiwałem. Nie wiem. Może opowieści spokojniejszej? Mniej chaotycznej? Skoncentrowanej na konkretnym wydarzeniu. Historii Poświęcającej stosowną chwilę na odpowiednie wprowadzenie, ale historii unikającej denerwujących, rozwlekających fabułę powtórzeń. Niestety, tych w "Empireum" nie brakuje, co automatycznie przełożyło się - mówię o moim przypadku - na stopniowy spadek zainteresowania treścią. Być może gdybym poznawał opowieść czytając pojedyncze zeszyty odbiór byłby inny a tak... Zapał do lektury straciłem już gdzieś w połowie albumu, choć na samym początku historia rozwijała się dość sprawnie oraz - ku mojemu zaskoczeniu - całkiem ciekawie.

Zaczęło się od trupa znalezionego w pustym, zamkniętym mieszkaniu na Manhattanie. Trupa znalezionego przez kowboja zwanego Zamaskowanym Jeźdźcem. I gdy miałem już nadzieję, że fabuła zawędruje gdzieś w rejony historii detektywistycznej wszystko rozwalił Reed Richards fantastyczną gadką o Kree i Skrullach, którzy muszą się zjednoczyć aby pokonać wspólnego wroga i stoczyć Ostatnią Wojnę. Dokładnie tak. Ostatnią Wojnę. To znaczy, kolejną Ostatnią Wojnę. Wiem jak to brzmi i czytając "Incoming!" - wprowadzenie do tego mini eventu - odnosiłem wrażenie, że wiedzą także scenarzyści; z jednej strony opowiadając o niej z wysublimowanym pietyzmem, z drugiej otwarcie żartując - w trakcie prezentacji różnych organizacji superbohaterskich - z kolejnego kosmicznego zagrożenia.


No dobrze. Mamy więc nową Ostatnią Wojnę i mamy tych samych bohaterów, walczących z tymi samymi przeciwnikami. I mamy twist fabularny i mamy zemstę Cotati. Kogo? Istot roślinopodobnych, które przed tysiącami lat zamieszkiwały planetę Hala i które to istoty zostały praktycznie wytępione przez Kree. Event "Empireum" to opowieści o ich zemście na oprawcach i początek ich drogi ku władaniu galaktyką. Nic więcej Wam nie zdradzę. Dodam jedynie, że drużyna twórców - jak oni doszli do jakiegoś konsensusu nie jestem w stanie dociec - odpowiedzialna za ten album mogłaby więcej uwagi poświęcać bieżącym wydarzeniom a nie bombardować czytelników ciągłymi wyjaśnieniami kto jest kim, skąd pochodzi i w co wierzy.

Tak jak powiedziałem: owe powtórzenia naprawdę przeszkadzały w lekturze. Podobnie jak zbyt poprawne - i tym samym koniec końców nudne - rysunki, które oczywiście idealnie wpasowują się w serię Marvel Fresh. Serię, która ma swoich wiernych fanów i myślę, że owi wierni fani będą ogólnie zadowoleni z tego albumu. Szybka akcja, parę ciekawych twistów, cała gama wyrazistych bohaterów, widowiskowe starcia i efektowne zakończenie. Pozostałym czytelnikom przypominam, że "Empireum" to komiks superbohaterski od początku do końca, który rządzi się prawami opowieści superhero.

____________________
#001 "Incoming" [02/2020]
#001 "Road to Empyre: The Kree/Skrull War" [05/2020]
#000 "Empyre: Avengers" [08/2020]
#000 "Empyre: Fantastic Four" [09/2020]
#001-006 "Empyre" [09-12/2020]
#001 "Empyre: Aftermath Avengers" [11/2020]
#001 "Empyre: Fallout Fantastic Four" [11/2020]
Polski tytuł: "Empireum"
Scenarzyści: Al Ewing, Dan Slott i inni
Ilustratorzy: Valerio Schiti, Sean Izaakse i inni
Tłumacz: Marek Starosta
Seria: Marvel Fresh
Format: 167x255 mm
Liczba stron: 264
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Druk: ["kolor"]
ISBN-13: 9788328161139
Data wydania: 28 czerwiec 2023
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


* W tekście nawiązuję także do historii:
#065 "Fantastic Four. '-- From Beyond This Planet Earth!'" vol 1 [08/1967]
#133 "Avengers. Yesterday and Beyond..." vol 1 [03/1975]


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"