"Donald Duck. The Masters of Melody"

 
Chyba każdy kto ma dzieci choć raz po cichu marzył, aby jego małe pociechy poświęcały więcej uwagi sprawom ważnym a mniej skupiali na zdobywaniu kolejnych leveli oraz wymyślaniu coraz to bardziej pokręconych zabaw. No dobra, może nie każdy ale na pewno ojciec piszący te słowa. Facet, którego nigdy nie ciągnęło do gier i pewnie nigdy nie będzie ich wielkim fanem. Facet, których chciałby, aby jego jedyny potomek porzucił Fortnite'a na rzecz komiksów 😛

Podobne marzenia miał nasz sławny Kaczor. Nie mogąc znieść widoku siostrzeńców goniących za żabami - ot, taki dawny substytut gier mobilnych - postanowił ich ukulturalnić. Naturalnie, łatwiej powiedzieć niż zrobić. Szybko się okazało, że Hyzio, Dyzio oraz Zyzio za nic mają nadzieje wujka i nie zamierzają zostać sławnym trio smyczkowym. Żadna ze stron nie zamierza jednak wywiesić białej flagi, co doprowadza do serii zabawnych sytuacji.

"The Masters of Melody" jak najbardziej na plus. Może i temat poważny - wszak chodzi o przyszłość naszych dzieci - ale podany w bardzo miłym i lekkim stylu. Takim jak trzeba 🙂


"Donald Duck. The Masters of Melody" [10/1947]


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"