"Donald Duck. Three Good Little Ducks"

 
Dzisiaj kolejna wycieczka pod tytułem 'Carl Barks i miłe, kacze przypadki". A konkretnie spojrzenie na sławnych siostrzeńców, którzy chcąc pokazać się od jak najlepszej strony doprowadzają do serii zabawnych sytuacji. W sumie standard, ale jakże kochany standard. Historyjka przyjemna, lekka, przeczytana dawno temu w oryginale, odświeżona przed paroma dniami. Dalej mająca w sobie to 'coś', tzn. ten urok opowieści pisanej na luzie i bez spiny. Dla czytelników, zysku Walta Disneya - nie oszukujmy się! - oraz zwykłego fanu.

Wiem, że znajdą się tutaj fani Donalda i spółki, Kaczogrodu oraz legendy wspomnianego twórcy. Wiem też, że część z Was zachodzi w głowę i myśli 'czemu ten facet nie pisze o całym tomie, tylko tak plecie o mini historyjkach'. Sam się nad tym ostatnio zastanawiałem i doszedłem do wniosku, że w przypadku tej serii trzeba opowiadać konkretnie: jeden post o jednym albumie. Tak zrobię. Kiedyś, od kolejnego tomu 🤪 Dzisiaj tylko słówko o "Grzeczność nie jest nauką łatwą ani małą".


"Donald Duck. Three Good Little Ducks" [12/1947]


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"