"What Peace There May Be in Silence"

 
Po krótkiej przerwie wracam do historii z udziałem Potwora z Bagien, w których to on jest gwiazdą. Wracam bo Swamp Thing to jedna z moich ulubionych postaci i zwyczajnie mi jej brak. Jego gościnne występy w "Challengers of the Unknown" były… nijakie. Jeszcze zanim zacząłem ich lekturę czułem, że Swamp Thing będzie umieszczony w nich jako swego rodzaju sławna ozdoba i miałem rację. Przypadła mu niewdzięczna rola koniecznego dodatku, który miał przypominać czytelnikom, że dziecko Len Weina i Berniego Wrightsona nadal żyje.

Pierwszy zeszyt nowej serii to trochę przypomnienie tego co było oraz wyjaśnienie nowych reguł. Kanadyjski scenarzysta Martin Pasko podkreśla kim jest Swamp Thing, wspomina badania prowadzone przez Hollandów, jak również przypomina tragedię samego Aleca. Fajnie, że otrzymaliśmy taki krótki origin tytułowego bohatera, choć osobiście uważam, że każdy powinien zaczynać lekturę przygód Potwora z Bagien od runu Len Weina. Po prostu nie wypada inaczej.

Scenariusz nie zaskakuje, co z jednej strony cieszy, z drugiej budzi lekki niedosyt. Po kilku latach przerwy otrzymujemy motyw znany i oklepany. Małe miasteczko, szalone podania o legendarnym stworze, dziewczynka podejrzana o czary i wysłannik tajnej organizacji. W roli tej ostatniej debiut Sunderland Corporation. Źle to nie wygląda, mi osobiście takie szafowanie około horrorowymi schematami odpowiada. Gorzej historia może zostać odebrana przez bardziej wymagających czytelników, którzy nie są psychofanami ZIELONEGO POTWORA. Dla nich taka prostolinijna historyjka może okazać się zbyt prosta, zbyt infantylna. Trudno. Osobiście ją kupuję. Chociażby dlatego, że chcę wiedzieć co kryje się pod słowami 'Alec Holland is dying'.

Do kreski nie mam wielkich uwag, choć wyraz twarzy bohatera bywa momentami co najmniej dziwny.


#001 "Swamp Thing. What Peace There May Be in Silence" vol 2 [05/1982]


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"