Han Solo w pogoni za kredytami

wrażenia z lektury albumu "Han Solo i Chewbacca. Za milion kredytów"


Nie znam komiksowych dokonań pana Marca Guggenheima. Zanim sięgnąłem po niniejszym album był dla mnie panem zagadką i byłem autentycznie ciekaw jak zaprezentuje się w roli scenarzysty nowej podserii ze świata gwiezdnych wojen. W ostatnim czasie za sprawą wydawnictwa Egmont ukazuje się całkiem sporo komiksów starwarsowych za co bardzo dziękuję osobom zarządzającym firmą. Uważam, że trzeba pielęgnować tradycję wydawania tych historii na naszym podwórku. Nawet jeżeli komiksowa franczyza nie zawsze dostarcza opowieści błyskotliwych to zawsze lubię do niej od czasu do czasu zaglądać.

Wracając do historii kreślonej przez Marca Guggenheima. Jeżeli tęsknicie za Hanem Solo z czwartego epizodu sagi to ten album został uszyty specjalnie dla Was. Nie ma w nim cienia rebeliantów, nie ma złego Imperium. Jeżeli pojawiają się elementy imperialnego krajobrazu - patrz: szturmowcy strzegący porządku - to rzeczywiście ich rola sprowadza się do bycia jedynie tłem. To duży plus opowieści. Ostatnimi czasy nie przepadam za fabułami mocno zbliżonymi do głównych wątków lucasowego uniwersum. Historie poboczne, oddalone od centrum wydarzeń to historie idealne dla mnie. Są mniej przewidywalne, mniej sentymentalne i zapewniające tak bardzo potrzebny powiew świeżości. W końcu, ile można czytać o dzielnych rebeliantach uciekających przed kolejnym błyskotliwym dowódcą Imperium?


No dobrze, Han Solo. Przemytnik, przyjaciel, dowcipniś. Facet pewny siebie i tą pewnością zarażający innych. Optymista? Tak, wielki optymista. W dodatku odważny, nie bojący się podejmować ryzyka; oczywiście jeżeli chodzi o dużą forsę. A nowe zlecenie od wielkiego i wspaniałomyślnego Jabby wypełnione jest obietnicami dużego zysku. Wystarczy udać się na Korelię, obrabować niejakiego Augustusa Gravesa, ukraść urnę z prochami jakiegoś ważniaka i wrócić na Tatooine. Proste, prawda? Zwłaszcza, jeżeli wierzy się w swoje szczęście, ma u swego boku kudłatego Wookiego a w dotarciu do celu pomaga dawno niewidziany… ojciec?


Takiego rozdania fabularnych kart się nie spodziewałem. I nie przypominam sobie - jeżeli się mylę to mnie poprawcie - aby w jakimkolwiek innym komisie czy też książce był poruszany wątek ojca Hana Solo. Fajne zagranie; urozmaicające opowieść i sprawiające, że staje się ona czymś więcej, niż zlepkiem kolejnych włamań, pościgów i popisów umiejętności strzeleckich. Gdyby nie ten rodzicielski wątek pewnie nie byłbym, aż tak zadowolony z lektury. A tak? Spędziłem sobotnie popołudnie w towarzystwie dawnego Hana Solo i bardzo dobrze się bawiłem. "Han Solo i Chewbacca. Za milion kredytów" to kawał fajnej, lekkiej, szybkiej, prostej i ładnie narysowanej - prace Davida Messiny - rozrywki. Nie jest to komiks, do którego będę wracał, ale przecież nie każda historia musi być tą przełomową. Czasami do szczęścia wystarczy uśmiechający się przemytnik z blasterem w ręku.
____________________
"Star Wars: Han Solo & Chewbacca. The Crystal Run Part One" vol 1 [03-08/2022], "Life day" [11/2021]
Tytuł polski: "Star Wars. Han Solo i Chewbacca. Za milion kredytów. Część pierwsza"
Scenarzysta: Marc Guggenheim [główna historia]
Rysunki: David Messina [główna historia]
Tłumacz: Jacek Drewnowski
Seria: Star Wars
Format: 167x255 mm
Liczba stron: 160
Oprawa: miękka
Druk: ["kolor"]
ISBN-13: 9788328156937
Data wydania: 27 wrzesień 2023
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Opis wydawcy:
Sympatyczny łobuz Han Solo i jego partner w przemytniczym biznesie, Wookiee Chewbacca, wykonują zlecenie dla samego Jabby... i tym razem u ich boku pracuje rodiański łowca nagród Greedo! To ma być przyjemna, łatwa robota. Co może pójść nie tak? Na początek... spotkanie z kimś, kogo Han zdecydowanie nie spodziewał się zobaczyć... A kiedy sejf, który stanowi cel misji, zostaje złamany – nie uwierzycie, co jest w środku! Dodatkowo: zbiór krótkich opowieści będących hołdem dla ulubionego święta galaktyki. Szczęśliwego Dnia Życia!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"