Obraz bohatera zmęczonego

kilka zdań o historyjce "Redslash"


Znacie to uczucie, kiedy sięgacie po komiks, zaczynacie lekturę i nagle doświadczacie lekkiego deja vu? Kocham Batmana. Bezapelacyjnie i do samego końca, mojego lub jego. Jednak przerabiając serię Knightfall coraz częściej dochodzę do przekonania, że czytam o tym samym. Weźmy chociażby historię "Redslash". Po raz kolejny otrzymujemy krótkie podsumowanie ostatnich problemów Mrocznego Rycerza. I znowu dowiadujemy się jak bardzo nasz bohater ma przesrane. Nie tylko w związku z ostatnimi wydarzeniami mającymi miejsce w Azylu Arkham, ale przede wszystkim z powodu zakulisowej działalności niejakiego Bane'a. Rozumiem, że scenarzyści bardzo chcieli rozdmuchać cały event - a przy okazji zapełnić kilkadziesiąt zeszytów - ale przy okazji zaczęli traktować odbiorców jak kretynów, którym non stop trzeba było przypominać o złym samopoczuciu ich idola. Smuteczek.


No dobrze. Zostawmy ten temat i zajmijmy się kolejnym zeszytem serii "Batman". Na dzień dobry otrzymujemy długie wyznanie - spowiedź? - w którym tytułowa postać przyznaje się do zmęczenia, bólu, wyczerpania psychicznego oraz ciągle rosnącej w nim frustracji. Zresztą, ta frustracja wręcz wybucha w finale, kiedy to obrońca Gotham dosłownie bije do nieprzytomności Zsasza. Czy zabiłby go, gdyby nie ostra interwencja Montoyi? Patrząc na ostatnią formę Batmana nie wiem, czy pamiętałby o jakichkolwiek hamulcach. Wydaje mi się, że jedzie on na oparach i tylko patrzeć jak totalnie eksploduje. Oznaki zbliżającego się załamania widać coraz wyraźniej a co gorsza, dostrzega je także Bane. Innymi słowy: za chwilę może się zrobić bardzo gorąco. Wystarczy jedna iskra i wszystko zacznie płonąć.


Od strony czysto przygodowej historia nie wyróżnia się niczym specjalnym. Trochę krwi, trochę bawienia się nożem i straszenia bezbronnych dziewcząt, trochę Gordona tracącego grunt pod nogami. Właściwie "Redslash" to po prostu obraz kolejnego zwyrola, który uciekł ze wspomnianego wyżej szpitala i który koniec końców wpada na Batmana. Zdenerwowanego i niemającego czasu na pierdoły Batmana. Co do samego złola numeru, Mister Zsasz został nawet ciekawe zaprezentowany; szczycąc się swoją pokręconą filozofią wychodzi z niego prawdziwy psychol. I ten nóż i sposób w jaki nim się posługuje. Chwilami widziałem w nim nowe wcielenie Patricka Batemana.
_________________________
"Redslash"
#493 "Batman" vol 1 [05/1993]
Scenarzysta: Doug Moench
Rysownik: Norm Breyfogle
Kolor: Adrienne Roy
Tusz: Norm Breyfogle
Twórcy okładki: Kelley Jones, Bob LeRose
Polskie wydanie: "Batman Knightfall: Upadek Mrocznego Rycerza" tom drugi [Egmont, 2022] oraz "Czerwone nacięcie" [TM-Semic, 09/1995]

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"