Dokonało się. Po wielu miesiącach fizycznej katorgi Batman stanął naprzeciw wroga, który stojąc w cieniu sprawnie dyrygował całym tym arkhamowskim szaleństwem. Spotkał Bane'a i został złamany. W bardzo bolesny sposób. W bolesny nie tylko dla samego bohatera ale także dla czytelników zaznajamianych z mitem Batmana od lat. Mogę tylko sobie słabo wyobrażać jak wielkim zaskoczeniem był widok zmasakrowanego, krwawiącego Mrocznego Rycerza. Ten obrazek musiał robić niesamowite wrażenie na ówczesnych czytelnikach.
Osobiście postać Batmana poznałem dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych i prawdę powiedziawszy nie wiedziałem wówczas z jak wielką mierzę się legendą. Dla mnie był to po prostu kolejny, zamaskowany bohater - niesamowity bohater - ale tylko bohater, nikt niezniszczalny. Owszem czytając "The Broken Bat" od TM-Semic doznałem szoku ale na pewno był to mniejszy szok niż ten którego doświadczyli wspomniani amerykańscy fani Batmana. Ich musiało wywalić z butów, choć pewnie część z nich przewidziała finał. Koniec końców dostawaliśmy znaki jasno sugerujące, że coś jest na rzeczy.
"The Broken Bat" to właściwie nie tyle historia ale spowiedź Batman, który wylicza swoje bolączki, błędy ostatnich tygodni. Momentami ta wyliczanka przypomina natarczywe usprawiedliwianie się, ale ja do pewnego stopnia to rozumiem. W końcu to Batman - ikona! - więc twórcy nawet chcąc go złamać musieli go również spróbować wybielić. Czy im się to finalnie udało? Powiem tak: ja rozumiałem dlaczego mój bohater przegrał ten pojedynek. Bardziej mnie dziwiło, dlaczego nie nastąpiło to wcześniej 😁 Tak czy inaczej… zeszyt "The Broken Bat" można chyba uznać za jeden z bardziej rozpoznawalnych zeszytów głównej serii. Ja na pewno zapamiętam Bane łamiącego Mrocznego Rycerza już na zawsze.
_________________________
"The Broken Bat"
#497 "Batman" vol 1 [07/1993]
Scenariusz: Doug Moench
Rysunki: Jim Aparo
Tusz: Dick Giordano
Kolory: Adrienne Roy
Okładka: Kelley Jones, Bob LeRose
.jpg)

.png)