Przed kilkunastoma dniami postanowiłem – po raz kolejny – nadrobić zaległości i ponownie zmierzyć się ze światem "The Walking Dead"; konkretnie z ostatnimi sezonami serialu przewodniego oraz odświeżyć wydarzenia zaprezentowane w komiksach. Zanim jednak przejdę dalej wypadałoby wyjaśnić, że nie przepadam za tematyką zombie. Owszem, miałem przyjemność oglądać kilka – może kilkanaście – filmów prezentujących ich dokonania a także popełniłem kilka zdań na temat powieści Rise of the Governor. Były to jednak wyłączenie krótkie epizody, wynikające bardziej z wewnętrznej potrzeby poznania rozwoju kinematografii na polu grozy, niż z chęci zgłębienia zagadnienia żywych trupów. Mam cichą nadzieję, że niniejsze podejście do uniwersum Roberta Kirkmana zakończy się pełnym sukcesem. Może nawet za jego sprawą zmienię zdanie o tematyce zombie i poświęcę jej więcej uwagi w przyszłości. Czas pokaże.
Na początku października 2003 roku wydawnictwo Image Comics opublikowało debiutancki zeszyt serii "The Walking Dead". Twórcy – Robert Kirkman odpowiadający za scenariusz oraz Tony Moore za oprawę graficzną – niemal w całości poświęcili niniejszy numer postaci Ricka Grimesa, małomiasteczkowego policjanta z Cynthiany w Kentucky. Czytelnik od razu zauważy, że 'w świecie opanowanym przez śmierć' to właśnie on będzie naszym pierwszym, pełnoprawnym przewodnikiem. Jednostką wystawianą na ciężkie próby, zmuszaną do podejmowania trudnych decyzji. Czy przewodniem irytującym? Momentami na pewno. Rick Grimes z albumu "Dni utracone" to przede wszystkim porządny facet, do którego jeszcze nie dotarło, że świat poszedł naprzód a co za tym idzie także prawa nim rządzące. Dobry samarytanin wierzący w ratunek ze strony rządu, w możliwość znalezienia bezpiecznej przystani.
Oceniając ową postać wypada jednak pamiętać, że ona musi być taka 'porządna', aby w przyszłości łatwiej było zaprezentować zmiany zachodzące w jej zachowaniu. Oczywiście ogólna transformacja Ricka Grimesa to proces długotrwały i złożony, ale jej nieśmiałe początki można zaobserwować dość wcześnie, już chociażby w czwartym zeszycie serii. Wówczas to de facto samodzielnie podejmuje decyzję o nauczeniu swojego siedmioletniego syna posługiwania się bronią palną oraz o podjęciu niemalże samobójczej misji na tereny zainfekowanej Atlanty. Zanim jednak dojdzie do wspomnianych wydarzeń i nasz bohater zacznie przewodzić grupie ocalałych musi do nich dotrzeć, czyli stanąć na nogi po feralnej potyczce ze zbiegłym więźniem z hrabstwa Grant.
Rick Grimes wybudziwszy się ze śpiączki w Harrison Memorial Hospital rozpoczyna odkrywanie nowej rzeczywistości. Bardzo szybko dociera do niego, że w obecnych warunkach zawsze należy mieć oczy dookoła głowy oraz poznaje – za sprawą nauk Morgana Jonesa, prywatnego przewodnika Ricka po nowym świecie – skuteczne metody eliminacji umarlaków [#001 "The Walking Dead", 10/2003]. Następnie wyrusza do Atlanty w poszukiwaniu swojej rodziny [#002 "The Walking Dead", 11/2003]. Pierwsze dwa numery serii "The Walking Dead" trudno uznać za wybitnie fascynujące i traktować inaczej, niż szybkie, nijakie wprowadzenie do świata Roberta Kirkmana. Znacznie ciekawiej zaczyna robić się w momencie odnalezienia przez Ricka swojej żony Lori i ich syna Carla.
Na scenie pojawia się wówczas Shane, kolejny ocalały gliniarz z Kentucky. Wątek z dawnym partnerem Ricka to prawdopodobnie najjaśniejszy punkt albumu "Dni Utracone". Rodzący się pomiędzy dwójką wspomnianych mężczyzn konflikt, wzmacniany przez ich silne charaktery, odmienną wizję przyszłości oraz miłość do tej samej kobiety wyraźnie zdominował wszelkie inne kwestie [#003 "The Walking Dead", 12/2003]. Wszystkie problemy grupy ocalałych – problem z ochroną przed zimnem, zagrożenie ze strony hordy zombie z Atlanty, nieustanna potrzeba szukania pożywienia – stanowią zaledwie tło, na którym Rick i Shane prezentują swoje racje [#004, #005 "The Walking Dead", 01-02/2004].
Album "Dni utracone" oceniam przede wszystkim przez pryzmat historii obrazującej przemianę zachodzącą w człowieku na skutek szoku wywołanego końcem normalnego świata. Choć scenariusz zbudowany został pod postać Grimesa to trudno nazwać Ricka najatrakcyjniejszym z bohaterów. Jego nijakość przegrywa z temperamentem Shane’a, który będąc pod nieustanną presją stopniowo traci nad sobą panowanie. Ostateczna konfrontacja dwójki dawnych przyjaciół [#006 "The Walking Dead", 03/2004] to jedna z najlepiej rozpisanych scen pierwszych numerów serii Kirkmana. Już chociażby dla niej oraz dla jakże prawdziwego stwierdzenia padającego z ust młodego Carla warto sięgnąć po niniejszy komiks.
------------------------------
#001-006 "The Walking Dead" vol 1 (10/2003-03/2004)
napisał: Robert Kirkman
narysował: Tony Moore
polskie wydanie: "Żywe Trupy. Dni Utracone" (Taurus Media, 2011)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz