O szaleństwie Marca Spectora

słówko o albumie "Moon Knight"


Mówiłem Wam, że lubię Moon Knighta? Zakładam, że nie raz i nie dwa razy. Lubię, bo najogólniej mówiąc darzę wielką estymą tych bohaterów, którzy ładnie prezentują się w swoich kostiumach - tylko popatrzcie na Marca Spectora w tym białym wdzianku - oraz wykazują pewne oderwanie od otaczającej ich rzeczywistości. Nie mówię, że owi zamaskowani obrońcy muszą cierpieć na silne zaburzenia osobowości, choć nie ukrywam, że chętnie widzę tego typu problemy na kartach opowieści superhero. W końcu są to historie o herosach, którzy codziennie stają w walce o lepszy świat. Codziennie myślą o czekających ich sprawach do wyjaśnienia. Każdego dnia czują, że powinni COŚ zrobić, aby nowi geniusze zbrodni nie rozwinęli skrzydeł.

Niniejszy album dobrze wpisuje się w moje gusta marvelowskiej bohaterszczyny, choć muszę od razu dodać, że nie jest to komiks bez wad. Osobom mającym bardzo nieprzejednane podejście do tematu superhero, osobom mającym przysłowiowe 'klapki na oczach' historia Briana Michaela Bendisa wyda się kolejną, sztampową opowieścią o facecie skaczącym po dachach i robiącym piruety. I oczywiście będą te osoby miały rację. Patrząc na komiks w ten sposób można dojść do wniosku, że niczym szczególnym nie wyróżnia się on od głównych serii ze stajni Marvel Comics. Bohater, Złol mogący ostro namieszać jeżeli nie weźmie się go w karby, broń - w tym konkretnym przypadku jest nią głową Ultrona, superrobota mającego w pogardzie rodzaj ludzki - niemogąca paść łupem psychopaty. Jednak przy dokładniejszym przyjrzeniu się historia dużo zyskuje. Oczywiście, czytelnikowi musi także chcieć się ją zrozumieć.

Niestety, zawsze znajdą się malkontenci, którzy mylą komiksy superhero z komiksami nie stricte rozrywkowymi. Zarzucają im sztampowość, brak fabularnej logiki, etc. Dla takich osób "Moon Knight" duetu Bendis-Maleev będzie albumem przeciętnym. Dla mnie jednak jest to komiks ciekawy i dobrze wygrywający wątki około bohaterskie. Komiks, gdzie Moon Knight ścigający hrabiego Luchino Nefarię w towarzystwie pięknej Echo jest tylko dodatkiem a nie motywem przewodnim. Dla mnie środek tej historii stanowią podejmowane przez postać tytułową próby znalezienia swojego miejsca w świecie peleryn. Niemal na każdej planszy widzimy pana Spectora, który strojąc się piórka hollywoodzkiego producenta oraz grając pewnego siebie gnojka rozpaczliwe pragnie określić samego siebie. Do tego stopnia rozpaczliwie, że jego umysł roztacza przed nim świat majaków - Spector nie zawsze potrafi dostrzec granicę między nim a jawą - mający zapewnić mu ochronę przed ewentualną depresją.

Marc Spector jest szalony. Nie ma jeszcze ataków depresji, ale samo szaleństwo już w nim siedzi i opowieść Bendisa jest właśnie historią radzenia sobie z tym szaleństwem. Ten wątek został bardzo mocno rozbudowany i ten właśnie jego rozmiar sprawia, że krzywdzącym jest wrzucanie tego tytułu do jednego worka z innymi, miałkimi tytułami od Marvela. Dobrze, nie jest to także historia przesadnie wybitna - w pewnym momencie sztampowa bitka superhero bierze górę - ale i nie lubię całkiem bezwartościowa. Na pewno warto poświęcić jej swój cenny czas, na pewno warto przyjrzeć się świetnej kresce Alexa Maleeva oraz na pewno trzeba zacząć interesować się historią Moon Knighta. Ten bohater kryje w sobie jeszcze dużo, bardzo dużo potencjału.

____________________
"Moon Knight" vol 6 [07/2011-6/2012]
Tytuł polski: "Moon Knight"
Scenarzysta: Brian Michael Bendis
Rysunki: Alex Maleev
Kolor: Matthew Wilson, Matt Hollingsworth
Tłumacz: Jacek Żuławnik
Seria: Moon Knight
Format: 170x260 mm
Liczba stron: 288
Oprawa: twarda
Druk: ["kolor"]
ISBN-13: 9788328161252
Data wydania: 23 sierpień 2023
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Opis wydawcy:
Jeden z najsłynniejszych komiksów o Marcu Spectorze, znanym też jako Moon Knight – superbohater o wielu osobowościach! Marc próbuje odzyskać równowagę psychiczną w Los Angeles, gdzie pod przykrywką producenta filmowego walczy ze złoczyńcami. Do miasta ściągają jednak masowo przestępcy z Nowego Jorku, a jeden z nich okazuje się geniuszem zbrodni zaangażowanym w handel najpotężniejszą sztuczną inteligencją na świecie. Na szczęście w starciu z nim Moon Knight może liczyć na pomoc Kapitana Ameryki, Spider-Mana i Wolverine’a. No, chyba że nawet ci Avengers okażą się wytworami jego szalonego umysłu… 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"