"Z tragedii zawsze należy się śmiać"*

 słowo o albumie "MŻKN - Moje życie kiepsko narysowane"


Szczerze? Komiks "MŻKN - Moje życie kiepsko narysowane" zmęczył mnie. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Sięgając po historię Gipiego podejrzewałem, że jego opowieść będzie przysłowiową 'jazdą bez trzymanki' i nie zawiodłem się. Zaskoczyło od razu. Dosłownie po kilku stronach a wszystko za sprawą bohatera - narratora historii - który wspominając swoje życie niczego nie ukrywa. Być może trochę koloryzuje, niczym młody mężczyzna chwalący się przed kolegami. Niemniej zakładam, że w opowieści można znaleźć sporo wątków autobiograficznych. I niekoniecznie będą to wątki pasujące jedynie do życia Gipiego. Ilość poruszanych przez autora tematów - czy to w formie dłuższych skondensowanych wypowiedzi, czy też krótkich, szybkich dygresji - jest tak ogromna, że być może wielu z nas odnajdzie w tej historii cząstkę samego siebie.

Przesadzam? Być może. Gipi skacze z tematu na temat, rezygnuje ze standardowej chronologii a jego komiks przypomina zlepek krótkich notatek tylko przypadkowo łączących się we w miarę spójną całość. Można się w tym wszystkim pogubić. Można też popłynąć z autorem i wysłuchać spowiedzi człowieka doświadczonego życiowo. Tak, to dobre określenie. Człowieka, który przeszedł wiele i niejednego próbował. Jego historia nie jest historią prostą w odbiorze i czytelnika hołubiącego komiksowemu konserwatyzmowi może odrzucić. Niezmienia to jednak faktu, że jest to historia ciekawa, śmieszna, smutna, zwariowana, fantazyjna oraz tragiczna. Gipi naprawdę wykonał ogrom pracy i to widać; także w rysunkach, które tylko z pozoru przypominają szkolne bazgroły.


A skoro mowa o rysunkach to panujący na kadrach chaos przypomina chaos panujący w życiu bohatera komiksu. Zwłaszcza ten okres jego młodości, kiedy odurzanie się groźnymi, szkodliwymi eksperymentalnymi mieszankami powodowało częstą utratę kontaktu z rzeczywistością. Jak już bliżej im się przyjrzeć można dostrzec w tym biało-czarnym miszmaszu pewną prawidłowość, ale jak próbujemy zrozumieć co w tym konkretnym przypadku kierowało artystą wpada plansza kolorowa i swoje dywagacje musimy zaczynać od nowa. Zastanawiam się czy przypadkiem Gipi celowo nie zostawia odbiorcy chwili spokoju. Tak jak powiedziałem: może te niezbyt wyraźne, klarowne rysunki mają nas zdezorientować abyśmy tym bardziej zrozumieli bezład świata widziany oczami narratora?

"MŻKN - Moje życie kiepsko narysowane" to jeden z tych komiksów, które albo kochasz albo nienawidzisz. I prawdę powiedziawszy nie wiem komu ten album miałbym polecić. Chyba tym wszystkim, którzy we współczesnym komiksie dostrzegają - w końcu! - medium zdolne do prezentowania tematów trudnych oraz poruszających. Myślę, że są oni w stanie najwłaściwiej zrozumieć i docenić pracę Gipiego.

PS.1. Gipi to pseudonim włoskiego artysty, Gianni Pacinottiego.
PS.2. Cytat użyty w tytule posta pochodzi z niniejszego komiksu.
____________________
"LMVDM – La Mia Vita Disegnata Male" [2008]
Polski tytuł: "MŻKN - Moje życie kiepsko narysowane"
Scenarzysta: Gipi
Ilustrator: Gipi
Kolory: Gipi
Tłumacz: Jacek Drewnowski
Format: 200x266 mm
Liczba stron: 144
Oprawa: twarda
Druk: ["kolor + cz.-b."]
ISBN-13: 9788367440455
Data wydania: 31 sierpień 2023
Dziękuję wydawnictwu Timof Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Fragment opisu wydawcy:
Pomiędzy podróżami realnymi i psychodelicznymi, kłopotami ze zdrowiem i fetyszystycznymi lekarzami, jeden z największych autorów wszech czasów zwierza się jak nigdy wcześniej, mieszając czerń i biel z kolorami, codzienność z fantazją, śmiałość z najśmielszą introspekcją. To poruszająca opowieść, która łączy tragizm z komizmem, i trafia w sedno zagadnień, otwierając nowe możliwości przed językiem komiksu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"