"Star Wars. Darth Maul. Syn Dathomiry"


Zacznę od przyznania, że nie lubię Maula. Nie lubiłem, kiedy pierwszy raz pojawił się w gwiezdnowojennym uniwersum i nie lubię go dzisiaj. Nie pytajcie mnie o powody tej niechęci, naprawdę nie wiem dlaczego ale ta postać dość mocno działa mi na nerwy. Być może jest dla mnie zbyt nijaka i mająca zbyt mało do zaoferowania. Ot, jeden z uczniów Lorda Sidiousa, który miał pecha być tym skazanym na pożarcie. Jeżeli ktoś zapytałby mnie czy kojarzę jakieś fajne historie z jego udziałem to niestety, nie dane mi było do nich dotrzeć. Dla mnie Darth Maul to po prostu jeden z wielu Sithów, więc mocno się zdziwiłem widząc, że doczekał się własnego albumu. Dobrego albumu?

W połowie 2014 roku włodarze lucasowej franczyzy postanowili przypomnieć fanom o wspomnianym bohaterze oraz przy pomocy amerykańskiego scenarzysty Jeremy'ego Barlowa sprezentowali mu krótką, czterozeszytową historię. Nic wielkiego, nic oryginalnego, nic nadzwyczajnego. Najprościej rzecz ujmując album "Darth Maul. Son of Dathomir" okazał się typowym sensacyjniakiem, prostą przygodówką bez większego znaczenia dla chronologii uniwersum. Przynajmniej ja nie dostrzegam owego 'znaczenia'. Niewykluczone, że dla osób 'siedzących w Gwiezdnych Wojnach' krucjata Dartha Maula wypełnia jakieś chronologiczne luki i wyjaśnia pewne kwestie, których zwyły zjadacz chleba nie dostrzega. Prawdę powiedziawszy mam nadzieję, że tak właśnie jest, gdyż w innym przypadku mielibyśmy wyłącznie mocno przeciętną historię.


Jeżeli chodzi o fabułę historia sprowadza się właściwie do jednego, to jest do rywalizacji Maula i jego matki - wieźmy Talzin reprezentującej Siostry Nocy - z lordem Sidiousem. Ów zatarg ma swoje źródło ze wspólnej, burzliwej przeszłości trójki bohaterów. Przeszłości, która po latach zaczyna o sobie przypominać. I właściwie to tyle. Czytelnikom nie dane jest poznać konkretne powody owej rywalizacji choć możemy się ich domyślać. W końcu, lord Sidious wybierając uczniów żadno oglądał się na ich rodzinne koneksje.

Podsumowując. Album "Darth Maul. Syn Dathomiry" z pewnością nie zalicza się do grupy komiksów must have. Powinni być z niego zawodoleni czytelnicy będący rzeczywiście twardymi miłośnikami Star Wars. Dla pozostałych fanów komiku jest to tytuł, bez którego spokojnie mogą się obejść.
____________________
#001-004 "Darth Maul—Son of Dathomir" vol 1 [05-08/2014]
Tytuł polski: "Star Wars. Darth Maul. Syn Dathomiry"
Scenarzyści: Jeremy Barlow, Dave McCaig
Rysunki: Dave McCaig, Juan Frigeri, Lucas Marangon
Tłumacz: Jacek Drewnowski
Seria: Star Wars
Format: 167x255 mm
Liczba stron: 144
Oprawa: miękka
Druk: ["kolor"]
ISBN-13: 9788328164413
Data wydania: 31 styczeń 2024
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do opinii.
Licznik przeczytanych komiksów: 20/2024*

Opis wydawcy:
Przecięcie na pół przez Obi-Wana Kenobiego i odrzucenie przez dawnego sithańskiego mistrza, Dartha Sidiousa, to za mało, żeby pokonać Dartha Maula. W istocie jedynie go to wzmocniło na tyle, żeby stanął do walki z całą galaktyką... wraz z armią Mandalorian! Po utworzeniu Kolektywu Cienia – organizacji przestępczej złożonej z Huttów, Czarnego Słońca, Mandalorian i budzących grozę Braci Nocy – Maul wypowiada wojnę Sidiousowi i jego generałom, hrabiemu Dooku i generałowi Grievousowi. Opowieść stanowi adaptację niewyprodukowanych odcinków serialu "Wojny klonów" i jest finałem sagi o Maulu.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"