Kiedy padła informacja, że ekipa z Elementala wyda "Goldoraka" postanowiłem przyjrzeć się tytułowi, ale nie oczekiwałem fajerwerków. Ot, ktoś mi kiedyś szepnął o anime albo mandze - nie pamiętam o co dokładnie chodziło - i tyle. Nie zgłębiłem wówczas temu, prawdę mówiąc w ogóle zapomniałem o naszej rozmowie. Czy gdybym wówczas lepiej rozeznał się w temacie łatwiej byłoby mi dzisiaj ocenić komiks panów Xaviera Dorisona oraz Denisa Bajrama? Nie wiem. Nabranie szerszej perspektywy z reguły pomaga, ale z drugiej strony rodzi się pytanie: czy moja ocena nie opierałaby się wyłącznie na porównywaniu tego "Goldoraka" z mangą Gō Nagai?
Na dzień dzisiejszy nie odpowiem na wyżej postawione pytanie. Z tego co piszą na grupach komiksowych manga nie została wydana w Polsce i nie widać jej w zapowiedziach, więc nie dane będzie mi jej poznać w najbliższym czasie. Co zaś dotyczy "Goldoraka" od Elementala to jest dobrze. Jak na one-shot wyrwany ze swojego uniwersum historia jest zaskakująco składna. Nie miałem problemów w zorientowaniu się kto jest kim, kto jest agresorem i dlaczego atakuje Ziemię oraz o co chodzi z tymi super mechami. Od początku storytelling pozwala rozeznać się w sytuacji, choć oczywiście pojawiają się wątki nawiązujące do wydarzeń z dawnych lat. Na szczęście są one nieliczne a jak już pojawiają się to chwila zastanowienia wystarcza, aby rozeznać się w danej sytuacji. To plus.
Fabularnie i stricte technicznie historia została podzielona na krótsze oraz dłuższe rozdziały. Każdy zaś z rozdziałów to naturalnie prezentacja konkretnego etapu opowieści i powiem Wam, że dawno nie widziałem tak dobrej, scenariuszowej precyzji. Nie dla każdego czytelnika takie dokładne prowadzenie za rączkę bywa miłe, ale ja nie czułem się pokrzywdzony czy specjalnie ograniczany. Czasami dobrze jest dać się prowadzić, zwłaszcza w opowieściach będących częścią czegoś większego. Autorzy "Goldoraka" wydają się rozumieć w czym rzecz. Tłumaczą nam dokładnie o co toczy się gra, bawią się nawiązaniami do oryginału Gō Nagaia, ale nie szarżują, nie przesadzają z ilością wątków pobocznych. Przez cały czas koncentrują się na postaciach oraz ich celu, którym jest dotarcie do wielkiego mecha i obrona Japonii.
Przed czym? Oczywiście przed agresorami z kosmosu i potężnym Golgotem, będącym dla mnie czymś na kształt mechanicznego odpowiednika dziwacznych potworów rodem z opowieści o Godzilli. Brzmi banalnie? Jak się dłużej zastanowić to rzeczywiście historia nie wydaje się przesadnie skomplikowana, co nie oznacza, że jest zła czy niedopracowana a już na pewno znajdzie swoich fanów. Chociażby trafi do czytelników mających dużą frajdę z lektury historyjek, w których pojawiają się różne, wielkie roboty. Niekoniecznie muszą to być słynne Transformersy. Dla przykładu: jeśli ktoś czyta sf, gdzie ogromne mechy stanowią ważny element siły jednej ze stron to nie będzie miał problemów z odbiorem tej historii. Ona jest zwyczajnie dla takich właśnie osób.
Warstwa wizualna. Obiektywnie patrząc nie jest źle, choć wydaje mi się, że mogłoby być ciut lepiej. Może jestem zbyt wybredny i zbyt wiele komiksów w klimatach science fiction porównuje do prac Moebiusa. Możliwe też, że dawno nie czytałem komiksu, który wizualnie tak mocno szedłby w stronę anime. Być może za mocno, przez co rysunki często są wymuskane, dopieszczone estetycznie, po prostu zbyt śliczne. Brakuje im charyzmy, iskry oryginalności. Czegoś co wyróżniałoby komiks na tle innych tego typu komiksów. A tak mamy ładnie prezentującego się Goldoraka, którego walka z kosmicznymi agresorami także została ślicznie zobrazowana. Mając w pamięci o co toczy się gra powiedziałbym, że te kolorowe plansze nie są do końca trafnym wyborem. Poza tym "Goldorak" to przyjemny komiks.
____________________
"Goldorak" [2021]
Scenarzysta: Denis Bajram, Xavier Dorison
Rysunki: Denis Bajram, Brice Cossu, Alexis Sentenac
Kolory: Yoann Guillo
Tłumacz: Paweł Łapiński
Format: 215x290 mm
Liczba stron: 168
Druk: kolor
Oprawa: twarda
ISBN-13: 9788396912558
Data wydania: 30 wrzesień 2024
Opis wydawcy:
Wojna między siłami Vegi i Goldorakiem jest już odległym wspomnieniem. Actarus i jego siostra wrócili na planetę Eufor, tymczasem Alcor i Venusia próbują prowadzić normalne życie na Ziemi. Wtem z najdalszych zakątków kosmosu przybywa najpotężniejszy z dotychczasowych golgotów: Hydragon. Gdy potwór z ostatniego gwiaździstego dywizjonu miażdży armie Ziemian, żądania ostatnich przedstawicieli imperium Vegi szokują całą planetę: pod groźbą całkowitej zagłady wszyscy mieszkańcy Japonii mają w przeciągu siedmiu dni opuścić swój kraj i pozwolić najeźdźcom na skolonizowanie archipelagu. W obliczu takiego ultimatum pozostaje tylko jedna nadzieja... Goldorak.
.webp)


.webp)