Paplam o tym bardzo często, ale jeszcze raz przypomnę: Jonathan Hickman to właściwy scenarzysta na właściwym miejscu. Nie powiem, długo miałem opory przed czytaniem współczesnych opowieści z X-Men w roli głównej - w moim sercu na zawsze Chris Claremont - ale wątek z Krakoą kupił mnie od pierwszych stron i coś czuję, że prędzej czy później zafunduję sobie powtórkę z rozrywki. Tak, takie to wszystko dobre w wykonaniu Hickmana a zwłaszcza jego "Rządy X".
Jak wypada ich kolejna odsłona? Tak jak oczekiwałem jest więcej gadania, mniej akcji. Przynajmniej w trzech pierwszych zeszytach, które skupiają się głównie na postaci Moiry MacTaggert, jej darze - czy też przekleństwie, zależy jak patrzeć - oraz jej grze przeciwko Destiny i tego, co sobą reprezentuje. Wydaje się, że jest to gra warta świeczki, ale i gra szalenie niebezpieczna, bowiem wspomniana Destiny to ukochana Mystique a ta jak wiecie nie zna się na żartach.
Poza tym Mystique to mutantka umiejąca przekonać do swojej gry niezdecydowanych - tutaj Hickman kolejny raz udowadnia, że umie w dyplomatyczne gierki - tak zręczną dyplomacją, jak i odrobiną manipulacji. Jeżeli jeszcze nie mieliście szansy widzieć jej w tej roli to czytając komiks zwróćcie uwagę na wątek głosowania nad przyjęciem Destiny do Cichej Rady. Ciekawe political fiction w xmenowych klimatach oraz dobry punkt wyjścia do dalszej historii.
Jak się szybko okazuje historii koncentrującej się nie tylko na rywalizacji Moiry z tandemem Mystique-Destiny, ale również na ostrożnych przepychankach pozostałych członków Cichej Rady. I tutaj na plan pierwszy wybijają się tajemnice Charlesa Xaviera i Magneto, którzy nie uznają za stosowne informować swoich pobratymców o niezwykłym odkryciu wspomnianej panny MacTaggert. Dokąd ich to zaprowadzi? Kto ich finalnie zdemaskuje? Takie wątki również w "Inferno" pojawiają się. Wątki, które jak tak się zastanowić to przypominają polityczne rywalizacje na dawnych dworach królewskich. Te zakulisowe gierki, szukanie potencjalnych sojuszników, tajemnice, wzajemne szpiegowanie... to wszystko już widzieliśmy, ale Hickman tak zręcznie prowadzi fabułę, że nadal jesteśmy ciekawi tego, co się wydarzy na kolejnej planszy.
A wracając jeszcze na moment do tego political fiction. Cicha Rada reprezentuje sobą coś w rodzaju rządu, stowarzyszenia, którego członkowie współpracują ze sobą tylko wtedy, gdy widzą zysk dla siebie. Może nie wszyscy grają w tę grę z równie silnym zaangażowaniem - sądzę, że mimo wszystko dla części z nich to Krakoa stoi na pierwszym miejscu - ale są oni w mniejszości. Pozostali to osoby, od których sam kardynał Richelieu mógłby się uczyć.
I tyle. Nie będę Was zasypywał szczegółami tej historii, gdyż choć jest to nadal bajka o mutantach - a także o piekielnie inteligentnych maszynach! - próbujących znaleźć swoje miejsce na Ziemi to ja w trakcie lektury naprawdę dobrze się bawiłem. Oczywiście, do kilku większych głupotek fabularnych możnaby było się przyczepić, ale ogólnie nie jest źle. Na tle innych opowieści superhero event Jonathana Hickman mocno się wybija.
------------------------------
#001-#004 "Inferno" (09/2021-01/2022)
napisał: Jonathan Hickman
narysowali: Valerio Schiti, Stefano Caselli, R.B. Silva
pokolorował: David Curiel
Polskie wydanie: "Inferno" [Egmont, 05/2025]
Komiks otrzymałem od wydawcy.
Komentarze
Prześlij komentarz