Powrót do przeszłości. Zaskakująco udany i pozytywnie nastawiający do bardziej leciwych komiksów. W sumie to najważniejsze, bo nie będę ukrywał: bałem że okrutnie, że spotkanie po latach z "Bronią X" okaże się totalnym nieporozumieniem. Rozumiecie, opinie o tym, że taki a taki tytuł źle się zestarzał pojawiają się równie często - a może i częściej - co tytuły, których dotyczą. Tym razem jest dobrze a może nawet lepiej, gdyż w porównaniu do lat dziewięćdziesiątych łatwiej mi było połączyć fabularne kropki.
Oczywiście to, co wnerwiało mnie dawniej i tutaj o sobie przypomniało a chodzi mianowicie o dymki pojawiające się w scenach diagnozowania naszego bohatera. Może to pierdoła, ale nie raz i nie dwa razy zastanawiałem się nad linią dialogową. Mówiąc wprost: miałem problem z ustaleniem właściwej kolejności dymków. Może wydawać się do dziwne, ale tak jak mówię: drobnostka, ale mnie osobiście mocno wybijająca z lektury.
Co mnie cieszy? Wydanie tego albumu. Dostaliśmy twardą oprawę a w środku papier offsetowy. Niby nic wielkiego, ale ja nie cierpię papieru kredowego - wkurzają mnie pojawiające się przy nim słoneczne odbicia, który uniemożliwiają spokojną lekturę - więc taka wydawnicza niespodzianka jest niczym 'efektem wow' a poza tym ten tytuł ładnie prezentuje się na regale.
Co dostajemy w środku? Historię "bez Logana". Zamiast niego otrzymujemy obraz współczesnej drużyny doktora Frankensteina. Obraz naukowców, dla których facet z rurkami wetkniętymi w ciało dawno utracił status człowieka stając się jednocześnie OBIEKTEM. Czymś, co należy przetestować, zaprogramować i wykorzystać. Niczym więcej. Brzmi okrutnie? Jeżeli 'tak' to dobrze, bo ta historia miała właśnie taka być, wyzbyta tego standardowego, superbohaterskiego blasku. Miała być historią pisaną na poważnie i taka właśnie jest.
A wszystko to zasługa pana Barry'ego Windsora-Smitha, który po prostu tym wątkiem dobrze pogrywa. Nie idzie w udziwnienia, nie próbuje tłumaczyć działań osób czuwających nad Projektem a przede wszystkim niczego na siłę nie ubarwia. To co widzimy na planszach komiksu nazywa wprost i może właśnie z uwagi na ową bezpośredniość historia ta wydaje się prawdziwa - jak na standardy superhero - i miejscami mocno brutalna. A bohater? Tak jak wspomniałem: Logan jest w tej opowieści obiektem testów. Próbuje się z niego zrobić sterowaną, bezrozumną maszynę do zabijania i zwierze łaknące krwi. Czy ktoś popełnia przy tym błędy? Oczywiście. Pierwszym z nich było porwanie niewłaściwego mutanta.
I ta koniec rysunki. Jeśli zastanawialiście się, jak mógłby wyglądać Wolverine pozbawiony hamulców to ten tytuł dostarcza odpowiedzi. Choć kreska pana Barry'ego Windsora-Smitha może wydawać się miejscami zbyt napaćkana szczegółami nic bardziej mylnego. To właśnie te szczególiki - szafki z komputerami, rurki i kable łączące OBIEKT z maszynerią, etc. - nadają historii odpowiedni klimat i sprawiają, że jak patrzymy na te pazury to nas ciarki przechodzą. Coś wspaniałego!
------------------------------
"Weapon X"
#072-#084 "Marvel Comics Presents" vol 1 (01-07/1991)
napisał, narysował i pokolorował: Barry Windsor-Smith
Polskie wydanie: "Wolverine. Broń X" [Egmont, 05/2025]
Komiks otrzymałem od wydawcy.
Komentarze
Prześlij komentarz