"Brigantus. Pikt" (2024) || Yves Huppen, Hermann Huppen


Sięgając po drugi tom "Brigantusa" nie miałem jakichś szczególnych oczekiwań. Liczyłem, że dalsza prezentacja losów tytułowej postaci będzie po prostu utrzymana w takim samym klimacie, co album wcześniejszy. Liczyłem, że Hermann oraz Yves nadal będą podkreślać brutalność typową dla okresu rzymskiej ekspansji na Brytanię oraz będą eksponowali surowość i prostotę zasad rządzących światem Piktów. Liczyłem również, że dostaniemy szersze tło historyczne.

Czy się pomyliłem w przewidywaniach? I tak, i nie. Rzeczywiście, scena walk rzymskich legionistów z Piktami to świat brudy, posępny, dziki i krwawy. Każdy dla każdego jest tutaj wilkiem, każdy musi sam pilnować swoich pleców a przyjaźnie są zjawiskiem tak rzadkim, że wręcz nierozpoznawalnym. Jeżeli ktoś miał okazję czytać powiedzmy powieści Bernarda Cornwella może odnaleźć ich echa w trakcie lektury "Brigantusa". Co prawda, Yves Huppen zwraca mniej uwagi na szczegóły niż autor cyklu "Wojny wikingów", ale sama istota historii brutalnej jest bardzo podobna.


Ostrzegam jednak, jak komuś nie po drodze z powieściami historycznymi może czuć lekkie znużenie. Przede wszystkim druga część opowieści o Meloniuszu Brigantusie jakoś szczególnie nie przyśpiesza. W pierwszym tomie widzieliśmy Wygnańca i teraz także go widzimy. Może i jest jest on aktywniejszy i trochę bardziej pewny siebie, ale dalej jest to Wyrzutek; niepasujący tak do jednej, jak i drugiej strony. I jeszcze jedno: jeżeli ktoś spodziewa się czegoś więcej, niż obrazu jednego starcia, drobnego wycinka ze starć Rzymian z Piktami, to się mocno rozczaruje.

Dla mnie ta kameralność zbrojnych zmagań jest z jednej strony czymś na plus - dzięki niej cały czas jesteśmy bardzo blisko bohaterów - z drugiej, byłoby miło gdyby twórcy znaleźli miejsce na kilka dodatkowych plansz, na których pokazaliby ów konflikt z szerszej perspektywy. Brak wyrazistego tła może rzeczywiście stanowić pewien problem, gdyż nie wszyscy czytelnicy orientują się w historycznym terenie.


Od strony wizualnej "Brigantus" prezentuje się, tak jak większość komiksów rysowanych przez pana Hermanna. Dostajemy plansze jeszcze bardziej wypłowiałe niż w "Jeremiahu" a sama paleta barw ogranicza się do różnych odcieni trzech, czterech kolorów. Rysunki mogą miejscami wydawać się lekko niechlujne, ale to tylko pozory. Styl Hermanna jest niepodrabialny a przy bliższym poznaniu zawsze zyskuje.

------------------------------
"Brigantus. Le Picte"
napisał: Yves Huppen
narysował: Hermann Huppen
Polskie wydanie: "Brigantus. Pikt" [Wydawnictwo Elemental, 2025]
Komiks otrzymałem od wydawcy.