[2024] "Brigantus. Wygnaniec"


Nie będę ukrywał, że obawiałem się tego co dostanę otwierając "Brigantusa". Prace pana Hermanna Huppena znam - specjalista ze mnie żaden ale coś tam widziałem - "Jeremiah" do mnie trafił ale czułem, że tym razem mogę odbić się od ściany. A wszystko wina okładki, które asekuracyjnie mówiąc nie należy do najbardziej trafionych. Jeżeli intencją autora miało być zaprezentowanie potężnego cielska tytułowego bohatera to zamysł zrealizował ale delikatnie mówiąc mógł się pokusić o milszą dla oka pozę Brigantusa. I zgadzam się, że nie wypada oceniać treści po okładce - i nie zamierzam tego robić - ale jak większość z nas mam wypracowane pewne standardy piękna, które gdzieś już na starcie zostały zachwiane. Na szczęście rysunki wewnątrz albumu wypadają zdecydowanie lepiej.

Kreska Hermanna jest jednak specyficzna i przez to wymaga sporej dawki zaufania tak na samym początku naszej z nią znajomości. Na 'dzień dobry' może odrzucać a niekiedy nawet szokować brzydotą bohaterów ale im lepiej zaczynamy rozumieć świat, w którym przyszło nam przebywać tym łatwiej nam uznać kunszt belgijskiego artysty. "Brigantus" to opowieść prezentująca nam hipotetyczne losy jednego z rzymskich oddziałów - konkretnie centurii - maszerującego przez ziemie należące do barbarzyńskich Piktów. Wyprawa nie należy do gatunku 'łatwych wypraw' a komplikuje się jeszcze bardziej, gdy część jednostki zostaje wyrżnięta przez miejscową ludność. Wraz z tym krwawym przełomem - w jego trakcie pierwszy raz widzimy jak skuteczna jest tytułowa maszyna do zabijania - historia skręca delikatnie w stronę dramatu. Choć scenarzysta Yves Huppen - zbieżność nazwisk nieprzypadkowa - dalej porusza się w konwencji komiksu historyczno-przygodowego to nietrudno niezauważyć, że walka Rzymian z Piktami to tylko tło, fabularny wytrych służący do zobrazowania trudnych relacji łączyących Brigantusa z jego towarzyszami broni. Trudności wynikających ze wzajemnego niezrozumienia, z braku tolerancji wobec nieznanego oraz z braku jakiejkolwiek chęci do zmiany swojego nastawienia. Trudności odpowiednio korespondujących z surową kreską Hermanna.


Na ten moment - czyli po lekturze pierwszego tomu - dla mnie największą siłą "Brigantusa" jest właśnie nie tyle sama opowieść co prace Hermanna pokazujące z jaką historią będziemy mieli do czynienia. Z opowieścią brutalną, której akcja rozgrywa się w bardzo okrutnej rzeczywistości, gdzie nie ma miejsca na piękno. Rzeczywistości wypełnionej ludzką zawiścią, smrodem, brzydotą i ciągłą walką o przetrwanie. Rzeczywistości, której pospępność i okrucieństwo znakomicie oddają zarówno wspomniane prace belgijskiego rysownika jak i wyblakłe, bardzo oszczędnie wykorzystywane kolory. Ten ostatni aspekt warstwy wizualnej albumu może do pewnego stopnia zaskoczyć fanów Hermanna - z tego co kojarzę większość jego prac cechuje jaskrawa kolorystyka - ale jak już wsiąkniemy w fabułę to raczej będziemy zadowoleni z takiej a nie innej palety barw. Osobiście nie wyobrażam sobie, aby złe i niebezpieczenie ziemie Szkocji z początków naszej ery zostały zwizualizowane w inny sposób.

Powiedzmy, że po lekturze otwierającego serię "Brigantusa" jestem umiarkowanie usatysfakcjonowany. Jak na mój gust historia jest za bardzo kameralna i trochę brakowało mi szerszego tła historycznego ale kto wie, może jeszcze je dostaniemy. Jesteśmy dopiero na początku drogi a za przewodnika mamy znakomitego Hermanna, więc czekam na tom drugi i kolejne.
____________________
"Brigantus. Banni" [2024]
Tytuł polski: "Brigantus. Wygnaniec"
Scenarzysta: Yves Huppen
Rysunki: Hermann Huppen
Tłumacz: Jakub Syty
Format: 215x290 mm
Seria: Brigantus
Liczba stron: 56
Oprawa: twarda
ISBN-13: 9788396912565
Data wydania: 22 marzec 2024

Opis wydawcy:
W centurii wszyscy znają Meloniusza Brytanika zwanego Piktem. To istna bestia, maszyna do zabijania, żywy okaz barbarzyństwa, z jakim rzymskie legiony przybyły walczyć na tereny dzisiejszej Szkocji. Teraz przetrwanie kilku niedobitków z niezwykle krwawej bitwy zależy od dobrej woli tego, którego zawsze trzymano na dystans. I tylko Jowisz wie, co dzieje się w głowie Pikta…


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"