"Batman. Costumes"

 
Za co lubię Batmana lat dziewięćdziesiątych? Gdy patrzę na jego przygody sprzed ponad trzydziestu lat od razu kręci mi się łezka. Nie zamierzam tutaj promować jakiegoś taniego sentymentalizmu, ale naprawdę… jeżeli miałbym wybierać między Mrocznym Rycerzem tamtym a dzisiejszym to wybór byłby jeden. Jasne, takie historyjki jak "Costumes" nie były tak drastyczne jak współczesne zeszyty Gacka - zakładam, że dzisiejsze brutalne plansze bardziej jednak przyciągają - ale i nie musiały być. Mam wrażenie, że wówczas liczyła się sama historia. Mniej miejsca poświęcano ostrym pazurom, flakom wypadającym z ofiar czy paniom w lateksowych strojach. Tyle tytułem wstępu.

O czym opowiada Doug Moench w "Costumes"? Jedna z postaci pracujących w WayneTech tłumaczy: 'W dzisiejszych czasach szpiedzy zajmują się pomysłami... Projektami nowych produktów, innowacjami, wszystkim, co ważne w gospodarce światowej'. I właśnie działania jednego z takich szpiegów - działania szkodzące korporacjji pana Wayne'a - stanowią punkt wyjścia do zaprezentowania motywu przewodniego. O co chodzi dokadnie? O przeprowadzenie przymusowego szkolenia dla Jean-Paula Valley'a, który jako Azrael jest zbyt niebezpieczny, aby pozwolić mu samemu biegać po Gotham. Takiego przynajmniej zdania jest Batman - dalej zmęczony, dalej słaniający się na nogach, etc. - oraz Robin, który to ostatecznie godzi się zostać tymczasową niańką. Fajnie narysowana historyjka, fajnie opowiedziana i bez wylanych litrów krwi. No dobra, może ten kostium szkoleniowy Azraela nie jest najciekawszy - podobnie jak podobny do niego kostium Metalheada - ale widziałem i gorsze. Dobrego dnia!


#488 "Batman. Costumes" vol 1 [01/1993]
Polskie wydanie: #055 "Batman. Kostiumy" [TM-Semmic, 06/1995] oraz "Batman Knightfall: Prolog" [Egmont, 2022]


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"