"Historia bez bohatera" / "Dwadzieścia lat później"


Nie pamiętam dokładnie, kiedy w ręce wpadła mi pierwsza książka Juliusza Verne'a. Wiem jednak, że było to gdzieś w połowie lat dziewięćdziesiątych i była to powieść "Pięć tygodni w balonie", będąca - w wielkim uproszczeniu - sprawozdaniem z afrykańskiej wyprawy badawczej. Niesamowity tytuł, od którego zacząłem postrzegać siebie w kategoriach prawdziwego pożeracza liter. To za sprawą doktora Samuela Fergussona i jego towarzyszy historie przygodowe zawładnęły wówczas moją wyobraźnią i władają nią do dnia dzisiejszego. Powieści Verne'a zajmują szczególne miejsce w moim domu, dość często do nich zaglądam, nikt i nic tego nie zmieni. A jak słyszę, że jakaś powieść graficzna czerpie poniekąd z dorobku francuskiego pisarza to sięgam po nią w ciemno.

Oba albumy, "Historia bez bohatera" oraz "Dwadzieścia lat później" to dobry przykład komiksu wpisującego się w moje czytelnicze preferencje. Świetnie narysowany i pokolorowany, z akcentami trafnie prezentującymi powagę sytuacji oraz różne zachowania bohaterów dramatu. Dany - pod tym pseudonimem ukrywa się belgijski twórca Daniel Henrotin - potrafi przykuć uwagę a patrzenie na jego kreskę to prawdziwa uczta dla oczu. Poza tym podziwiając kadry Dany'ego staje się jasne, że artysta rozumie na czym polega komiks przygodowy i wie jak rozmieścić elementy, aby nadały fabule odpowiedni ton. Czy zatem odgadł zamysł Jeana Van Hamme? Czy sprostał wyzwaniu i dobrze narysował historię, o której chciał opowiedzieć jego kolega?

Odpowiedź może być tylko jedna: tak. Nie była to jednak łatwa - jak przypuszczam - próba. "Historia bez bohater" nie oferuje fajerwerków obecnych chociażby w tytułach amerykańskich komiksowych gigantów, nie chwyta się za bary z tematami trudnymi, nie próbuje opowiadać o współczesnych nam dramatach. To spokojna relacja z piętnastodniowego pobytu w amazońskiej dżunglii grupy rozbitków. Świadectwo tragedii wyzwalającej w ludziach najgorsze zachowania, zmuszającej do podejmowania okrutnych decyzji i wystawiającej na próbę każdego, kto szczęśliwym zrządzeniem losu wyszedł cało z katastrofy salomotu. Fabuła nie dostarcza efektownych twistów skupiając się na rzetelnej prezentacji każdego ze wspomnianych dni. Dla Van Hamme najważniejsi są bohaterowie, co widać już od ich pierwszej kolacji pod gołym niebem. Autor nad szybkie tempo opowieści przekłada wyważoną prezentację strachu, który stopniowo lecz niestrudzenie dotyka kolejnych ocalałych.


Gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla pana Verne'a? Nie będę odbierał Wam radości z lektury, ale zerknijcie za zdjęcia w niniejszym tekście. Rozumiecie? Dodatkowo podpowiem, że Van Hamme zadbał, aby wśród rozbitków znalazła się jednostka dzielna i zaradna. Ktoś na wzór Cyrusa Smitha, tj. osoba potrafiąca nawet najbardziej szalone idee zamieniać w czyny. I dobrze, że scenarzysta o niej nie zapomniał, gdyż inaczej historia "Dwadzieścia lat później" prawdopodobnie nigdy by nie powstała. A tak? Van Hamme i Dany po delikatnej pierwszej części zaserwowali nam prawdziwie awanturniczą petardę. Opowieść o zdradach, opiumowych kartelach, okrutnych agencjach wywiadu, ukrywających się nazistach oraz napalonych Tajlandkach. Przygodę wciągającą - ostatnie strony po prostu połykałem - i zaskakującą do samego końca.

Lektura albumu "Historia bez bohatera" / "Dwadzieścia lat później" to była rozrywka najwyższych lotów. I pomijam już fakt, że jestem fanem powieści przygodowych. Duet Van Hamme-Dany stworzyli naprawdę dobry komiks, z dobrze zarysowanymi postaciami i intrygującą fabułą. Komiks dla wszystkich? Myślę, że każdy znalazłby w nim coś dla siebie. I to jest chyba najlepsza rekomendacja.


"Histoire sans héros" [1977]
"Vingt ans après" [1997]
Polskie wydanie: "Historia bez bohatera. Dwadzieścia lat później" [Scream Comics, 02/2023]
Dziękuję wydawnictwu Scream Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"