"Kill Psi Łeb"

 
"Kill Psi Łeb"? Nazwać ten komiks totalnie zakręconą przygodą, absurdalnie śmieszną i zaskakująco ciekawą to nic nie napisać. Dla mnie ten album to kwintesencja miszmaszu sensacyjno-humorystycznego w komiksie i dlatego zamierzam do niego wracać ilekroć będę miał gorszy dzień. Historia Brandona Thomasa to taka rysunkowa "Zabójcza broń". Przesadzam z tym porównaniem, ale nic nie poradzę, że takie było moje skojarzenie na dzień dobry. Opowieść naładowana sporą dawką testosteronu, twistami wywracającymi fabułę do góry nogami oraz dużą bezpośredniością w sprawach seksualnych. Tak, "Kill Psi Łeb" to dobre lekarstwo na nudę.

Zacznijmy jednak od początku. Kill Psi Łeb to bohater wymyślony ponad czterdzieści lat temu przez Alexandro Jodorowsky'ego oraz Moebiusa. Sławny najemnik, bohater wojenny, artysta oraz najdoskonalszy, najbłyskotliwszy, kochanek we wszechświecie. Zadebiutował w historii "The Black Incal", gdzie spotkał Animah Królową Szczurów, został zatrudniony przez Johna DiFoola i tyle. Nic więcej nie powiem, bo dzisiaj nie o głównej serii, ale dodatku o niej, czyli właśnie historii "Kill Psi Łeb". Historii rozgrywającej się nieokreślonej przyszłości i opowiadającej o tym jak to bękarty tytułowej postaci skrzyknęły się i postanowiły ratować umierającego tatuśka.

Bo musicie wiedzieć, że trzeba go ratować. Tym razem nie są to żarty. Podczas gali 'Kochanek Roku' Kill zostaje zmasakrowany przez tłum wkurzonych krewnych, przyjaciół czy też zwykłych znajomych tych wszystkich osób, którym przyprawił rogi. Ląduje w śpiączce a stan ten zamierzają wykorzystać dzieciaki chcące dowiedzieć się czegoś o swoim ojcu. Przy okazji chcą także poznać jego najbardziej skrywane wspomnienia, dostać do jego forsy, galaktycznej wiedzy i tych wszystkich tajemnic, które warto poznać. Naturalnie, chcą także go uratować.

Zwariowany świat Killa. Tak w wielkim skrócie podsumowałbym ten album. Przygoda - za to fabularne szaleństwo odpowiada Brandon Thomas - bardzo wciągająca z zaskakującymi twistami, które nie irytują a wzmagają czytelniczą ciekawość. Całość okraszona solidną dawką humoru, także tego rubasznego przypominającego nam o sławnych talentach tytułowej postaci. Kolorystyka, rysunki także na plus. Pete Woods umie w klimaty sf i to umie bardzo, bardzo. Jak możecie to rzućcie wszystko i łapcie za ten album. Bawiłem się świetnie.

_________________________
"The Incal. Wolfhead" [2022]
Scenarzysta: Brandon Thomas
Ilustrator: Pete Woods
Tłumacz: Paweł Łapiński
Seria: Incal
Format: 240x320 mm
Liczba stron: 112
Oprawa: twarda
Druk: ["kolor"]
ISBN-13:9788367161664
Data wydania: 15 czerwiec 2023
Dziękuję wydawnictwu Scream Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"