[2016] "Mity Cthulhu według Lovecrafta"


Jako osoba czytająca Lovecrafta od ponad dwudziestu lat jestem zadowolony. Jako fan komiksowych staroci mających na karku lekko pięćdziesiąt lat jestem bardzo zadowolony. Jeszcze zanim Wydawnictwo Elemental dało znać, że pracuje nad "Mitami Cthulhu" dobrze wiedziałem czego możemy się spodziewać. Po podobne opowieści sięgam średnio raz w tygodniu, choć naturalnie nie zawsze są to adaptacje prozy mistrza z Providence. Chyba, że uznamy Lovecrafta za ojca wszelakiego, koszmarnego zła. Wówczas można uznać, że z Jego horrorem mam do czynienia niemalże codziennie. Uwierzcie są to bardzo przyjemne - jakkolwiek to dziwnie zabrzmi - spotkania.

W przypadku "Mitów Cthulhu" wszystko sprowadza się do niesamowitych, mistrzowskich rysunków, które w mojej opinii kilkadziesiąt lat temu znaczyły często więcej niż obecnie. Może się to wydawać dość paradoksalne biorąc pod uwagę ilość tekstu wciskanego na ówczesne, komiksowe kadry ale tak olbrzymie nasycenie odautorskim komentarzem nie było czymś standardowym. Dużo zależało od samego rysownika, który umiejąc perfekcyjną kreską przedstawiać treść opowieści zwyczajnie rezygnował z literackich substytutów. Przykładem tego typu artysty jest Hiszpan, pan Esteban Maroto, którym z wyczuciem oraz dbałością o koszmarne szczegóły udowadnia jak wielką siłą może odznaczać się obraz.


Album "Mity Cthulhu" to zbiór biało czarnych plansz próbujących oddać grozę czającą się w tekstach Lovecrafta. To trudne zadanie. W słowach o wiele łatwiej przemycić sugestie, że oto stajemy oko w oko z koszmarem niemającym prawa istnieć w racjonalnym świecie. Niemniej, panu Maroto udało zbliżyć się niemalże do ideału, jeżeli taki komiksowy ideał istnieje. Artysta stawiając na niedosłowność obrazową, unikając kadrów wyrazistych, bawiąc odbiorców ustawieniem owych kadrów a także nieoczekiwanie zmieniając proporcje między postacią a jej otoczeniem wprowadza obrazowy chaos mocno wpisujący się w koszmarny przekaz płynący z literackiego pierwowzoru.

Co więcej, pan Esteban Maroto oddając ogrom lovecraftowego horroru nie zapomina o drobiazgach. O złych księgach, o starych rytuałach, o zasuszonych staruszkach pamiętających zakazane inkantacje, czyli o wszystkim co do pewnego stopnia może uchodzić za znaki rozpoznawcze definiujące twórczość Samotnika z Providence. Myślę, że niezmiernie istotne jest aby czytelnik biorąc do ręki ten komiks bez trudu odgadł jakim pradawnym bogom został on poświęcony. Aby wędrując wraz z bohaterem ulicami uśpionego Kingsport potrafił z miejsca wczuć się w klimat historii przypominając sobie tekst źródłowy.


Jeżeli o mnie chodzi nie miałem problemów z 'wkręceniem się' w lovecraftowską rzeczywistość. I rysunki pana Estebana Maroto - bijące po oczach pewnym psychodelicznym chaosem - i wspomniane pewne okultystyczne symbole na nowo rozpaliły we mnie ciekawość świata Wielkich Przedwiecznych. Myślę, że dla osób interesujących się dokonaniami Howarda Lovecrafta ten album to skarb. Pozostali powinni po niego sięgnąc aby przekonać się jak bardzo perfekcyjnym artystą był autor "Mitów Cthulhu".
____________________
"Los Mitos de Cthulhu de Lovecraft" [2016]
Tytuł polski: "Mity Cthulhu według Lovecrafta"
Scenarzysta: Esteban Maroto
Rysunki: Esteban Maroto
Tłumacz: Jakub Jankowski
Format: 215x290 mm
Liczba stron: 80
Druk: cz.-b.
Oprawa: twarda
ISBN-13: 9788396912572
Data wydania: 20 kwiecień 2024

Opis wydawcy:
Genialny Esteban Maroto perfekcyjnie wpasował zawartość – trzy najlepsze historie Howarda Phillipsa Lovecrafta, mistrza kosmicznej grozy – w kadry i dymki. Komiksy te przeleżały w zapomnieniu ponad trzydzieści lat, aby przypomnieć o sobie w starannym, kompletnym i niepozostawiającym miejsca na wątpliwości wydaniu, które trafia teraz do waszych rąk. Cała kariera Marota zaświadcza o tym, że jest on artystą płodnym i wszechstronnym, ale właśnie w niniejszym albumie ukazuje swoją najmniej znaną i docenianą twarz mistrza horroru.