"Wojownicze Żółwie Ninja" tom pierwszy


W ostatnich podrygach urlopu staram się pochłaniać jak największą ilość tytułów wręcz proszących się, aby w końcu dać im szansę. Powoli przymierzam się do Energon Universe, ale zanim o tej serii to dzisiaj kilka zdań o dalszych przygodach "Wojowniczych Żółwi Ninja".

'Dalszych przygodach'? Nie inaczej. Komiks dosłownie przed paroma dniami ukazał się za sprawą wydawnictwa Nagle Comics, ale jak ktoś liczy, że jest to całkowicie nowe otwarcie - restart i te sprawy - to niestety może się delikatnie rozczarować. Nie jest to jednak minus tego wydania a przynajmniej nie powinien nim być. Historia prowadzona przez pana Jasona Aarona jest czytelna oraz pozbawiona w zasadzie większych niespodzianek - to już jest minus - więc z dużym prawdopodobieństwem nikt nie powie, że śledząc fabułę czuł informacyjny niedosyt.


Od strony fabularnej dostajemy sześć rozdziałów - odpowiadającym sześciu oryginalnym zeszytom - a każdy z nich to krótkie sprawozdanie, które wyjaśnia nam, jak potoczyło się życie naszych bohaterów po ich wcześniejszym rozstaniu. Tak, dokładnie. Droga żółwich braci rozeszła się i choć każdy z nich w głębi serca tęskni za wspólnymi posiłkami, codzienną musztrą, rodzinną atmosferą to złe fluidy nadal unoszą się w powietrzu. Jak mówi Donatello: '(...) każdy z nas poszedł w swoją stronę' i rzeczywiście widać, że każdy z nich trzyma się swojej drogi. Brzmi to zbyt melodramatycznie?

Może trochę. Trudno powiedzieć czy należy widzieć w tej historii obraz tego, jak dawna drużyna znowu zaczyna poprawnie funkcjonować. Jak dawne niesnaski błędną w obliczu powrotu starego wroga, jak rodzinnie więzy zacieśniają się na nowo, etc. Widząc jak wulgarnym językiem operuje pan Aaron - chwilami zastanawiałem się czy komiks nie powinien przypadkiem trafić do starszego czytelnika - mam pewne wątpliwości i trudno mi dostrzec w jego planie mocno ckliwe nuty. Owszem, na potrzeby sensu opowieści Aaron stałe podkreśla napięcia między braćmi, ale tak naprawdę nie poddaje ich jakiejś większej analizie. One po prostu są. Stanowią środek do celu, motor napędzający akcję, jak również zapychają strony kolejnych zeszytów.


Ta powtarzalność fabularna, ciągłe mielenie tych samych wątków to niestety minus tego komiksu. Jak się zastanowić to każdy z zeszytów opiera się na identycznych składowych: na trudnych relacjach między braćmi, na obrazie walk żółwich ninja z Klanem Stopy oraz na krótkim podsumowaniu z życia poszczególnych żółwi tuż przed tym zanim pojawiły się ich nowe kłopoty. Brak czegoś więcej, czegoś bardziej zaskakującego trochę mnie zmęczyło i choć artyści odpowiadający za warstwę wizualną - totalny sztos za sprawą niemalże każdego z nich! - bardzo się starali, aby zasypać te niedociągnięcia fabuły to nie zawsze im się do udawało.

A musicie wiedzieć, że rysunki i kolory wypadają tutaj obłędnie. Jeżeli zastanawiacie się czy warto dać szansę temu albumowi i oczywiście czujecie miętę do żółwich mutanktów to warto. Chociażby z uwagi na oprawę wizualną tego komiksu, która jest bardzo dobra i zapadająca w pamięć. A jeden czy dwa rysunki pana Juana Ferreyra to po prostu zawiesiłbym na ścianie. Takie są dobre!

------------------------------
#000 "Long Way From Home" (06/2024)
#004 "Grit & A Stick" (11/2024)
#005 "The Law of the Foot" (12/2024)
#006 "Four Busted Knuckles" (01/2025)

napisał: Jason Aaron
narysowali: Chris Burnham, Joëlle Jones, Rafael Albuquerque, Cliff Chiang, Chris Burnham, Darick Robertson, Juan Ferreyra
polskie wydanie: "Wojownicze Żółwie Ninja" Tom 1 [Nagle Comics, 07/2025]
Digitalową wersję komiksu otrzymałem od wydawcy.