Zacznijmy od tego, że Marc Spector w swoim stylu mówi i działa jak potłuczony. Jak zawsze papla o świętej misji, wykonywaniu woli boga księżyca - of course jest nim Khonshu - a jego działania jak zawsze jednych martwią, innych ciekawią czy wręcz wkurzają. Do tej pierwszej grupy należą Avengers, którzy podrzucają mu terapeutkę specjalizującą się w superbohaterskim umysłobójstwie - nie powiem, ciekawy termin - do drugiej m.in. tajemniczy ktoś szpiegujący Moon Knighta oraz niejaki Hunter's Moon. O tym pierwszym na razie cichosza; nie chcę Wam psuć zabawy.
Co do Hunter Moona to podaje się on za tego, który ma sprowadzić Spectora na właściwą ścieżkę, czyli ścieżkę ich boga. Ma położyć kres jego misyjnej działalności. W wielkim skrócie oznacza to, że Moon Knight nie powinien pomagać istotom, z którymi bóg księżyca toczy wieczną wojnę. Czytajcie: nie powinien pomagać wampirom; nieważne, że są to wampiry na specjalnej diecie, wampiry pomagające Spectorowi w jego misji, etc. W ocenie lekarza Khonshu każdy krwiopijca to istota zła i należy się jej pozbyć. Proste.
Tak wygląda relacja między nimi na samym początku. Im dalej jednak brniemy w fabułę tym Hunter's Moon zaczyna zachowywać się, jak na brata przystało. Może i nie popiera metod Marca, ale i nie jest do niego negatywnie nastawiony. Panowie wzajemnie się tolerują, wspierają się kiedy trzeba oraz pomagają ludziom zgodnie z założeniami Misji Moon Knight. Nie powiem, niezły wątek i fajnie interludium rozdzielające starcia Pięści Khonshu z kolejnymi zbirami.
Bo do tego sprowadza się ten album. Każdy zeszyt to nowy villain. Nie każdy jest hardcorem - właściwie to żaden z nich nie jest - ale do pewnego stopnia są oryginalni a nawet śmieszni. Jeśli ktoś lubi taki superbohaterski survival to nie będzie miał problemu ze schematycznością i fabularnymi pomysłami od czapy. Raz czy dwa razy zdarzyło mi się łapać za głowę, ale to nie tak, że ten album to same idiotyzmy.
Bohater fajnie zarysowany. Jak zawsze duży nacisk został położony na problemy Marca z innymi jego osobowościami, ale wątek ten nie przyćmiewa pozostałych. Wszystko jest ładnie zbilansowane oraz dobrze strawne. Poza tym jak się czyta jego historię to nie wydaje się ona być totalnym indywiduum. Przeciwnie. Jest mocno osadzona w uniwersum. Często wpadają przypominajki na ten niechlubnej, ostatniej przygody Marca - wówczas pomagał Khonshu zostać władcą świata - jak również do bardzo aktualnej afery pod nazwą "Diabelskie rządy". Ktoś może powiedzieć, że takie przenikanie się wątków w różnych tytułach od Marvela to norma, ale ten album jeszcze mocniej się tym bawi a ja wraz z nim.
Czy widzę jakieś minusy tego albumu? Może mógłby być bardziej mroczny. Moon Knight jest bohaterem, który aż się prosi o historie rodem z "Punisher Max". Na pewno jest na to przestrzeń. Na upartego niewielki zalążek tego mroku dostaliśmy w rysunkach oraz kolorach, ale nadal można tego wycisnąć więcej. Czy tak się stanie? Wątpię. Może w kolejnym runie.
------------------------------
#001 "Moon Knight. The Mission" vol 9 (07/2021)
#002 "Moon Knight. Strings" vol 9 (08/2021)
#003 "Moon Knight. Two-Fisted" vol 9 (09/2021)
#004 "Moon Knight. Blackmail" vol 9 (10/2021)
#005 "Moon Knight. Horoscope part one" vol 9 (11/2021)
#006 "Moon Knight. Horoscope part two" vol 9 (12/2021)
#007 "Moon Knight. Headhunters" vol 9 (01/2022)
#008 "Moon Knight. Scarlet" vol 9 (02/2022)
#009 "Moon Knight. Stranger" vol 9 (03/2022)
#010 "Moon Knight. Session" vol 9 (04/2022)
#011 "Moon Knight. The Killing Time part one" vol 9 (05/2022)
#012 "Moon Knight. The Killing Time part two" vol 9 (06/2022)
#001 "Devil's Reign: Moon Knight" vol 1 (03/2022)
napisał: Jed MacKay
narysowali: Alessandro Cappuccio, Federico Sabbatini
pokolorowali: Rachelle Rosenberg, Lee Loughridge
polskie wydanie: "Moon Knight. Tom I" [Egmont, 07/2025]
Komiks otrzymałem od wydawcy.




