"Parker"

 
Teraz na poważnie.
Nowy Jork, 1962 rok i on. Parker.
Idący zakorkowaną ulicą, palący papierosa za papierosem, bez uśmiechu na ustach. Mucho obojętny na spojrzenia kobiet. Widać, że przybył do miasta w interesach. Niezbyt przyjemnych. Z gatunku tych wymagających procentowego znieczulenia.
Nie, nie będzie to miła wizyta.

Do najnowszego tytułu od Nagle Comics podchodziłem ze sporą dozą zaufania. Winę za to ponosi Donald Westlake, którego zbiór opowiadań z lat sześćdziesiątych robi za podstawę scenariusza komiksu Darwyna Cooke'a. Jeżeli nazwisko wspomnianego pana nic Wam nie mówi to pozwólcie, że przywołam inne, które powinny rzucić na "Parkera" nieco więcej światła. Dashiell Hammett, Raymond Chandler, John MacDonald. Nawet jeżeli nie czytaliście niczego ich autorstwa to zakładam, że terminy czarny kryminał oraz powieść kryminalna kojarzycie. Bohater wyjęty z tego typu opowieść to z reguły postać męska, jednostka o bardzo silnym charakterze, nie pozwalająca robić z siebie durnia. Bohater często działający na granicy prawa lub otwarcie je łamiący. Dla niego wielkomiejski krajobraz to urbanistyczna dżungla, gdzie aby przeżyć trzeba być okrutnym i reagować w sposób szybki, zdecydowany. I Parker Westlake'a/Cooke'a właśnie na takiego typa wygląda a to znaczy, że odpowiada też moim dawnym, czytelniczym gustom. I zapewne dlatego tak szybko go polubiłem.

Szybkie wtrącenie. Jakbyście zapytali mnie na co wydawałem studenckie zaskórniaki to odpowiedź byłaby jedna: na horror, filmy Alfreda Hitchcocka i stare kryminały zalegające na regałach dyskontów książkowych. I choć przez ostatnie piętnaście lat moje zainteresowania uległy delikatnej modyfikacji to lektura retro kryminałów nadal dostarcza mi wiele przyjemności a "Sokół maltański" w dalszym ciągu mieści w topce ulubionych produkcji. Tak, nie miałem problemu z odbiorem komiksu Cooke'a.


Gdzie należy szukać źródeł sukcesu "Parkera"? Pomijając tytułowego bohatera zagrało wiele, a może nawet i wszystko, co mogło zagrać. Dla przykładu: dobrze odmalowany schemat ukazujący sposób działania amerykańskich gangsterów. Tych mniejszego szczebla, dla których proste roboty to normalka. Szybkie skoki, kilka strzałów, ucieczka z kasą i krótkie świętowanie. Do tego obowiązkowo ładna dziewczyna; po częściej ozdoba, po części sposób na odreagowanie. Czytając "Parkera" na tyle często otrzymujemy - mniej lub bardziej wyraźne - charakterystyczne cechy kryminalnej scenerii, że bez większego trudu jesteśmy w stanie wejść w klimat opowieści. Końcowe fragmenty pierwszego rozdziału do tego stopnia mnie wciągnęły, że autentycznie słyszałem głos Humphreya Bogarta rozpamiętujacego jakąś zwykłą robotę. Oprócz tego detale rysujące Amerykę lat sześćdziesiątych. Mężczyźni traktujący długonogie i zgrabne kobiety - panienki o seksownych imionach typu Rose, Linda, Lynn, etc. - niczym zabawki; obowiązkowo garnitury, kapelusze, koszule z krawatem. Każdy prowadzi jakiś biznes, każdy próbuje wyglądać na ważniaka i mieć coś ciekawego do powiedzenia. Tak jak powiedziałem: to dość aby móc sobie wyobrazić jak wyglądał dawny Nowy Jork i jak robiono wówczas szemrane interesy.

Od strony wizualnej komiks wypada dobrze, choć znajdą się i tacy, dla których kreska Darwyna Cooke'a może być lekko męcząca. Tło praktycznie nie istnieje, niekiedy pojawia się fasada jakiegoś budynku czy lokalu. Za to pod dostatkiem mamy facetów w garniturach, blondynek, gangsterskiej gatki i spojrzeń mówiących 'nie zadzieraj ze mną'. Do pewnego stopnia oddaje to styl czarnych kryminałów oraz tekstów - jak mniemam - powieści Westlake'a. Jakby nie patrzeć "Parker" to historia o facecie, który ma do pogadania z tym drugim; co to go oszukał i wykorzystał żonę. Nie będzie to miła rozmowa i wiele wskazuje na to, że zakończy się szarpaniną. A że nasz bohater niezbyt orientuje się, gdzie ukrywa się poszukiwany, więc szuka. Po lokalach, po dziewczynach, pukając od jednych drzwi do drugich, robiąc ponure miny i wyglądając jak te wszystkie podrzędne zbiry z "Batman. The Animated Series". Ładnie to wszystko wygląda; interesująco, właściwie i z klasą.

"Parker". Historia o brutalnym facecie potrafiącym sobie radzić, umiejącym walczyć o swoje. To opowieść o zemście i wyrównywaniu rachunków. Nie będę jednak w tym miejscu streszczał poszczególnych pojedynków z jego udziałem - nie jestem moim zamiarem psuć Wam radości z lektury - ale podpowiem, że obrywają zarówno małe jak i duże ryby z gangsterskiego półświatka. I to obrywają w bardzo ładnym, czarnokryminalnym stylu. Polecam i czekam na ciąg dalszy.


"Parker: The Martini Edition" [06/2020]
Polskie wydanie: "Parker" [Nagle Comics, 05/2023]
Dziękuję wydawnictwu Nagle Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"