O jedwabiu, o krośnie żakardowym, o kartach perforowanych

kilka zdań o albumie "Rewolucyjny mechanizm, czyli po nitce do komputera"


Biorąc do ręki album "Rewolucyjny mechanizm" nie wiedziałem do końca czego się spodziewać. Kiedy Kultura Gniewu ogłosiła wydanie komiksu Karola Mularczyka - dodajmy: debiutanckiego komiksu - podejrzewałem, że autor pójdzie w kierunku konwencjonalnej przygodówki, na której planszach znajdzie się sporo miejsca dla informacji przybliżających czytelnikowi powstanie naukowych nowinek z danego okresu historii. Takie podejście postrzegałem jako najwłaściwsze i najbardziej odpowiadające gustom czytelników, którzy - jak sądziłem - raczej nie byliby zainteresowani komiksem sprowadzonym do rysunkowej mini encyklopedii skoncentrowanej wyłącznie na rzucaniu kolejnymi notkami o tym czy innym wynalazku. Myliłem się.


Pan Karol Mularczyk zaprezentował nam właśnie zbiór króciutkich notatek opatrzonych prostymi rysunkami. Takie podejście do tematu zaskoczyło mnie - jak mówiłem: nie tego się spodziewałem - ale już pierwszych kilka plansz przekonało mnie, że autor nie popełnił komiksowego faux-pas. Widać, że do tematu podszedł bardzo poważnie, przygotowany, skoncentrowany na celu. Chciał scharakteryzować środowisko wynalazków, zaprezentować ich pracę oraz okoliczności, które pomogły im zmieniać rzeczywistość i tego dokonał. Bez patetycznego polotu, bez popadania w niezrozumiały bełkot, bez budowania posągów z marmuru. W opowieści jego bohaterowie jawią się oni jako osoby chcące coś zmienić na lepsze. Nie zawsze ich pracę napędza wewnętrzny impuls nakazujący 'zostawić ten świat doskonalszym'. Czasem ich działania były determinowane wyłącznie przez prozaiczne powody, jak chociażby chęć wzbogacenia się czy silna potrzeba patriotyzmu.


Autor "Rewolucyjnego mechanizmu" wydaje się rozumieć te wszystkie zależności, owe powody działalności przyszłych wielkich wynalazców doskonałe a co więcej potrafi swój punkt widzenia skutecznie przedstawić innym. I jak powiedziałem wcześniej: robi to w naprawdę dobrym stylu. Umiejętnie operuje dowcipem. Wykazuje się odpowiednią znajomością tła historycznego. Nie sprawia mu najmniejszych trudności uwidacznianie szybko i sprawnie powiązań między poszczególnymi ideami. Nie stroni również od momentów, kiedy musi nieco dokładniej przedstawić techniczną stronę danego wynalazku. To są wszystko ważne plusy tego albumu.

Czy mógł zrobić coś więcej? Możliwe. Na pewno znajdą się czytelnicy, którzy będą mieli problem z zaakceptowaniem takiego a nie innego stylu rysowania. Dla mnie wydaje się on jednak wręcz idealnym do tego typu opowieści. Autor słusznie zrezygnował z rozbudowanego tła, ze szczegółów mogących odciągać odbiorców od rzeczy najistotniejszych, czyli dokonań takich ludzi jak Joseph Jacquard czy Charlesa Babbage'a. Co więcej uważam, że album "Rewolucyjny mechanizm" sprawdziłby się jako metariał stricte dydaktyczny i prawdę powiedziewszy zastanawiam się czy w niedalkiej przyszłości nie sięgnę po komiks ponownie. Tym razem w towarzystwie syna, który coraz częściej wykazuje zainteresowanie różnego rodzaju ciekawostkami z pogranicza historii i techniki.


Życzyłbym sobie, aby więcej osób tworzących komiksy poszło w ślady Karola Mularczyka. Nie mówię, że każdy polski komiks powinien wyglądać jak album "Rewolucyjny mechanizm". Nie mówię, że pan Karol Mularczyk powinien dalej tworzyć w takim styku. Chciałbym po prostu widzieć częściej tytuły, które prezentowanymi treściami mogłyby przyciągnąć uwagę nie tylko fanów opowieści rysunkowych, ale również osoby na co dzień stroniące od komiksów. Uważam, że tego właśnie potrzebuje współczesny komiks polski. Dodarcia do jak najszerszej grupy odbiorców.
_______________
"Rewolucyjny mechanizm, czyli po nitce do komputera"
Scenarzysta: Karol Mularczyk
Ilustrator: Karol Mularczyk
Format: 165x235 mm
Liczba stron: 176
Oprawa: miękka
ISBN-13: 9788367360425
Data wydania: 31 sierpień 2023
Dziękuję wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Fragment opisu wydawcy:
Na początku była… wielka tajemnica, bo w Chinach za zdradzenie sekretu produkcji jedwabiu groziła utrata głowy. Gdy hodowla jedwabników dotarła w końcu do Europy znajomość tkackiego rzemiosła zaczęła być w cenie, a handel tkaninami decydował o ekonomii i politycznych wpływach. Kto by pomyślał, że tyle może zależeć od zwykłej nitki lub sposobu jej tkania.

Prawdopodobnie w niejednej z naszych szaf znajduje się żakardowa marynarka, co zawdzięczamy pewnemu tkaczowi - Josephowi Jacquardowi, który ponad dwieście lat temu spędził wiele bezsennych nocy nad pewnym mechanizmem. Jego wynalazek zaintrygował samego Napoleona, a udoskonalany przez lata zwrócił uwagę matematyków i pomógł im stworzyć zaawansowane maszyny liczące.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"