Parastrefa?

słówko o albumie "Czarny Młot. Odrodzenie" część druga



Lubię światy kreowane przez Jeffa Lemire'a. Artysta potrafi ciekawie opowiadać i choć zdarzają mu się potknięcia - kto ich nie doświadcza niech pierwszy rzuci kamieniem - są one nic nie znaczącymi wypadkami w morzu opowieści dobrych i doskonałych. W ostatnich latach mieliśmy szansę wielokrotnie się o tym przekonać. Bywały okresy, kiedy nazwisko 'Lemire' wybrzmiewalo w zapowiedziach nie jednego a dwóch, trzech wydawnictw. I BYLO TO DOBRE, jeżeli wolno mi użyć takiego sformułowania. Jeżeli chodzi o dzisiaj to chyba jego gwiazda przyblakła - mówię o naszym komiksowym podwórku - choć cały czas gdzieś tam się tli i od czasu do czasu dostarcza nam kolejnej, ciekawej historii.

Tym razem jest nią kolejna odsłona przygód nowego Czarnego Młota, czyli Lucy Weber. I kolejna opowieść, w której pojawia się zagrożenie w osobie Antyboga. Kim jest ów antagonista nie będę Wam w tym miejscu opowiadał, gdyż wierzę że trzymając w ręku niniejszy album musieliście przeczytać także wcześniejsze. Jeżeli tego nie zrobiliście to polecam nadrobić zaległości. Serię "Black Hammer" powinni poznać właściwie wszyscy, którzy lubią nieszablonowe superhero. Osoby, które oczekują od komiksu superbohaterskiego czegoś innego, czegoś spoza głównego nurtu. I Lemire dostarcza owego novum, choć aby dobrze się z nim zaznajomić wypadałoby - a może nawet i trzeba - zacząć od początku. Zresztą, jestem fanem czytania wszystkich serii 'od początku' i zawsze będę Was namawiał abyście sięgając po jakiś tytuł serii już wychodzącej zrobili parę kroków wstecz i zaczęli właśnie 'od początku'. Tak trzeba!


A wszystkim, którzy dotarli do tego albumu 'tak jak trzeba' oznajmiam, że tym razem pan Jeff Lemire podejmuje temat multiversum czy może raczej PARAWERSUM, która to nazwa pochodzi od PARASTREFY. Nowe zagadnienie poznajemy przy aktywnym udziale pułkownika Weirda - uwielbiam tego szalonego drania! - oraz doktora Andromedy ze Szwadronu Wolności. Obaj próbują nam wyjaśnić jakie zagrożenia niesie ze sobą istnienie wieloświatów, co wspólnego z nimi ma Antybóg oraz co należy zrobić, aby uniknąć Drugiego Kataklizmu. Oczywiście częścią najbardziej zrozumiałą są wywody doktora Andromedy. Pułkownik Weird jak zawsze buja gdzieś w tylko sobie znanych obłokach, mówi od rzeczy, chyba widzi przyszłość albo różne jej warianty i jest katalizatorem, przy pomocy którego Lemire próbuje trochę namieszać. Widząc tego bohatera podejrzewałem, że do tego dojdzie, przez co traktuje jego występ w kategoriach fabularnej wariacji, która nie za wiele wyjaśnia a jedynie przydaje całości naukowo-kosmicznego wydźwięku.

I to by było na tyle. To znaczy dzieje się dużo więcej - chociażby pojawia się postać Inspektora Insektora - ale nie będę Wam streszczał całego komiksu. Kreska i rysunki takie jakie być powinny, czyli wpasowujące się we wcześniejsze albumy serii. Panowie Malachi Ward oraz Matthew Sheean dbają abyśmy stale pamiętali, że to bohaterowie są w tym dramacie najważniejsi a nie scena - bardzo oszczędnie zaprezentowana - na której występują. Jestem na TAK!
____________________
#005-008 "Black Hammer: Reborn" [10/2021-01/2022]
Tytuł polski: "Czarny Młot. Odrodzenie" część druga
Scenarzysta: Jeff Lemire
Rysunki: Rich Tommaso, Malachi Ward, Matthew Sheean
Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
Seria: Czarny Młot
Format: 170x260 mm
Liczba stron: 112
Oprawa: miękka
Druk: ["kolor"]
ISBN-13: 9788328154742
Data wydania: 26 lipiec 2023
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"