Spowiedź japońskiego dyrektora i cisi bohaterowie dramatu

kilka zdań o albumie "Fukushima"


Co można powiedzieć o opowieści pana Bertranda Galica? Nie jest historia, do której wypadałoby podejść bez wcześniejszego, odpowiedniego przygotowania oraz bez zapoznania się z chociażby szczątkowymi informacjami na temat wydarzeń mających miejsce w połowie marca 2011 roku w jednej z największych elektrowni jądrowych na świecie: Fukushimie Daiichi. Przyznam otwarcie, że ominęła mnie cała medialna zawierucha związana z tym strasznym wydarzeniem. Nie znałem okoliczności, które doprowadziły do tej tragedii, nie znałem głównych aktorów japońskiego dramatu i właśnie ów brak orientacji w terenie spowodował, że pierwsze podejście do tego komiksu zakończyło się przerwaniem lektury i koniecznością uzupełniania wiedzy. A później było już z górki.

Bertrand Galic zaczyna od krótkiego wstępu, w którym skrótowo wyjaśnia co doprowadziło do problemów we wspomnianej elektrowni a także od razu wskazuje, że nie ustały one wraz z zażegnaniem największego zagrożenia. Te wprowadzenie wypada bardzo dobrze oraz w prostych słowach wskazuje na istotny związek między trzęsieniem ziemi, tsunami oraz tym co zaszło w zakładach w Fukushime. Trochę mniej korzystnie - dodajmy jednak, że z punktu widzenia całkowitego laika - wypada sprawozdanie z technicznych problemów elektrowni. Nie znam się tych sprawach i chwilami miałem kłopot z rozeznaniem się w aktualnej sytuacji. Zamieszczony na końcu komiksu słowniczek nie zawsze pomagał, choć na pewno jego twórcy chcieli dobrze.


Oczywiście, dość znacznej ilości mocno specjalistycznego żargonu nie należy postrzegać jako czegoś negatywnego. W końcu zaprezentowana w komiksie historia opisuje problemy elektrowni jądrowej a nie jest to temat dający się - jak zakładam - przedstawić w prostych słowach. Pan Galic, aby w sposób właściwy nakreślić czytelnikowi co dokładnie działo się w Fukushimie i z jakimi wyzwaniami musiała mierzyć się pracująca tam załoga, często korzysta z owego języka fachowego. Bez wątpienia taki zabieg pomaga mu w budowaniu odpowiedniej dramaturgii, której opowieści nie można odmówić.


"Fukushima" to komiks o ludziach biorących bezpośredni udział w katastrofie. O ich próbach ustabilizowania sytuacji, o dążeniach tych cichych bohaterów do zminimalizowania strat. Takie podejście do tematu przez osoby odpowiedzialne za historię bardzo mi się podobało. To największa zaleta tego komiksu. Choć może się wydawać, że od strony fabuły postacią najistotniejszą jest podejmujący trudne i ryzykowne decyzje dyrektor Masao Yoshida to słowa uznania należą się każdej osobie będącej wówczas na posterunku. Panowie Bertrand Galic oraz Roger Vidal naprawdę ładnie oddali ich poświęcenie a przy tym nie zapomnieli o uwypukleniu stosownych zjawisk charakteryzujących japońską kulturę pracy. Ten wątek także ładnie wypada, bardzo rzeczowo i interesująco.


Od strony wizualnej "Fukushima" to komiks oszczędny w kolorystyce. Tak jakby celowo, jeszcze mocniej, Roger Vidal chciał nam przypomnieć, że mamy styczność z komiksem upamiętniającym wydarzenia straszne. Takie podejście jest moim zdaniem jak najbardziej zrozumiałe i godne pochwały. Zresztą, słowa uznania należą sie obu panom. "Fukushima" to dobry komiks - wzbogacony o materiały przybliżające nam kulisy katastrofy z 2011 roku - oraz ciekawie opowiedziana historia. Bardzo dobrze, że doczekaliśmy się jej polskiego wydania.
____________________
"Fukushima. Chronique d'un accident sans fin" [2021]
Tytuł polski: "Fukushima"
Scenarzysta: Bertrand Galic
Rysunki: Roger Vidal
Tłumacz: Wojciech Birek
Format: 210×285 mm
Liczba stron: 128
Oprawa: twarda
Druk: ["kolor"]
ISBN-13: 9788382305029
Data wydania: 27 wrzesień 2023
Dziękuję wydawnictwu Non Stop Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Opis wydawcy:
11 marca 2011 roku opodal wybrzeży Japonii straszliwe trzęsienie ziemi powoduje tsunami, które z pełną mocą uderza w jedną z największych elektrowni jądrowych na świecie: Fukushima Daiichi. Kataklizm naturalny o niesłychanej gwałtowności powoduje wówczas katastrofę technologiczną. Od pierwszych chwil zaczyna się odliczanie ku katastrofie... a pierwszych pięć dni okaże się decydujących. W kompletnie zdewastowanym świecie, kiedy budynki pogrążone są w ciemnościach, personel elektrowni jądrowej staje w obliczu eksplozji i toksycznego promieniowania. Pracownicy pod kierunkiem Masao Yoshidy, dyrektora elektrowni, będą musieli wykazać się ogromną odwagą, pomysłowością i niewiarygodną gotowością do poświęceń, aby spróbować zapobiec apokalipsie. Kilka miesięcy później komisja śledcza przesłuchuje Yoshidę, aby zrozumieć rozmiary kataklizmu, któremu musiał on stawić czoła. Oto jego opowieść.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"