"Bibliomulica z Kordoby"


Często to powtarzam ale podkreślę jeszcze raz: komiks umiejący w prosty, bardzo przystępny sposób opowiadać o sprawach ważnych to skarb. Możliwe, że dużo większy od albumów pisanych 'na poważnie', tych silących się na wydumany przekaz, który jednak zdumiewająco często zamydla końcowy odbiór danej historii. Ponadto jako osoba od wielu lat zajmująca się budowaniem trwałych relacji z klientami wiem, że najlepszy komunikat to ten wypowiedziany zrozumiałym i czytelnym dla każdego językiem. A po przeczytaniu komiksu "Bibliomulica z Kordoby" wiem również, że owa prawda znana jest także panu Wilfridowi Lupano.

Fabularnie komiks przenosi nas na Półwysep Iberyjski. Dokładnie do czasów, kiedy historia zaczyna wchodzić na dość niebezpieczne, wojenne tory. Do czasów, kiedy lata poszanowania nauki, lata społecznej oraz politycznej idylli zaczynają wyraźnie tracić na znaczeniu a do głosu dochodzą niebezpieczne pragnienia wezyra Muhammada Amira; persony sprawującej rządy w imieniu małoletniego Hishama II. To za sprawą Muhammada Amira Kordoba z dnia na dzień z jednego z najważniejszych ośrodków wiedzy - jego symbolem jest wspaniale wyposażona biblioteka - przeradza się w państwo nietolerancyjne, w kraj nawołujący do wojny w imieniu nieomylnego boga.


Nie będę w tym miejscu weryfikował na ile tło fabularne odpowiada historycznej prawdzie, gdyż w mojej ocenie najważniejszy jest po prostu kontekst. Kontekst, który dokładnie pokazuje jak niewiele trzeba aby, wydawałoby się 'świat oświecony', znalazł się pod wpływem idei zagrażających istniejącemu porządkowi. Nie wiem także czy album "Bibliomulica z Kordoby" należy odczytywać jako ostrzeżenie ale na pewno nie zaszkodzi. Zwłaszcza dzisiaj, kiedy na początku kolejnego tysiąclecia - ponownie: w czasach wydawałoby się cywilizowanych - do tłumów najlepiej trafiają slogany punktujące wrogów wyimaginowanych; będących tylko pretekstem mającym uzasadniać agresywne działania jednostek rządnych władzy. Wiem natomiast, że panowie Wilfrid Lupano oraz Léonard Chemineau sprawnie wpasowali 'myśl przewodnią' w ramy komiksu przygodowego z elementami niewymuszonego humoru. Na tyle dobrze, że ich przesłanie nie tylko nie odebrało radości z lektury ale także ją wzbogacało.

Co więcej, jest dla mnie zupełnie jasne, że siła tego tytułu tkwi w tym - o czym już zresztą wspomniałem - że jego twórcy opowiedzieli historię ważną na swój własny, lekki, oryginalny sposób. Wykorzystując figurę trzech bohaterów/przyjaciół uciekających przed gniewem wezyra ... pokazali, że w każdym społeczeństwie znajdą się jednostki próbujące przeciwstawiać reżimowi; jednostki nie umiejące stać bezczynnie kiedy ich świat upada. Być może w odniesieniu do tego - momentami mocno humorystycznego albumu - używam słów zbyt wyniosłych ale wynika to właśnie z tego, że ten tytuł to doskonały przykład połączenia stylistycznej prostoty z ważnym, odautorskim morałem. Możliwe, że nie każdy doceni starania panów Lupano i Chemineau ale ja biję im brawa. Stworzyli naprawdę świetny komiks i opowiedzieli naprawdę ciekawą historię, która zostanie ze mną na dłużej.


_______________
"La Bibliomule de Cordoue" [11/2021]
Tytuł polski: "Bibliomulica z Kordoby"
Scenarzysta: Wilfrid Lupano
Rysunki: Léonard Chemineau
Kolory: Christophe Bouchard
Tłumacz: Krzysztof Umiński
Format: 205x275 mm
Liczba stron: 268
Druk: kolor
Oprawa: twarda
ISBN-13: 9788367360715
Data wydania: 22 kwiecień 2024
Dziękuję wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie egzemplarza do opinii.

Opis wydawcy:
Eunuch, niewolnica, złodziej i mulica próbują ocalić bezcenne... książki!
 
Jest rok 976, a jedna z największych bibliotek czasów średniowiecza za chwilę spłonie w Kordobie – hiszpańskim mieście, które pod okiem dwóch ceniących mądrość kalifów stało się ważnym ośrodkiem rozwoju nauki i kultury w Europie. To tam dziesiątki kopistów i tłumaczy latami gromadziło wiedzę matematyków, filozofów i poetów. Tymczasem do władzy dochodzą przeciwnicy rozwoju i otwartości, a wszystkie niereligijne tomy mają zostać zniszczone.
 
Bibliotekarz Tarid nie zamierza jednak tak łatwo się poddać, a wielka miłość do książek sprawi, że wyruszy w podróż, by ocalić choćby ułamek tego, co kocha. Towarzyszy mu utalentowana kopistka Lubna, dawny uczeń Marwan oraz… pewna bardzo uparta mulica. Każde z nich podczas tej wędrówki napotka inne wyzwania i demony. Czy ocalą przy tym skarby biblioteki?
 
Scenarzysta Wilfrid Lupano i rysownik Léonard Chemineau na dynamicznych, barwnych planszach prowadzą bohaterów przez skalne załomy i piaszczyste ścieżki oraz kunsztownie zdobione andaluzyjskie pałace. W kadrach obok pełnych humoru scen ukazują wielką siłę woli, a zarazem wyczerpanie wędrowców. Ten komiks to pasjonująca opowieść – dobra na każde czasy, szczególnie te, w których pragnienie władzy nie idzie w parze z mądrością.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"