"Enter, the Avengers" || #009 "X-Men" vol 1 (11/1964)



Pierwsze spotkanie X-Men z Avengers!
Niesamowita ekipa z Marvela znowu to zrobiła!
Dwie mega drużyny stają naprzeciw siebie! Nie możecie tego przegapić!

Takie hasła to standard, jeżeli chodzi o opowieści spod znaku Marvela z lat sześćdziesiątych. Co druga opowieść była epicka, niesamowita oraz taka jakiej nikt wcześniej nie widział. Przypominają mi one dzisiejsze clickbaity, przyciągające naszą uwagę slogany, które często oferują nie tyle ciekawe treści, co skłaniają czytelnika do zrobienia dodatkowego kroku. Zachęcają do tego, abyśmy dłużej zostali na danej stronie, zainteresowali się nią i zaglądali częściej.

Czy za takimi krzykliwymi hasłami rzeczywiście kryły się nijakie i wtórne historyjki? Często tak to niestety wyglądało. Zdarzało się, że historia początkowo brana za mocno nijaką stopniowo nabierała kolorów, ale były to sporadyczne przypadki a nie norma.


W przypadku "Enter, The Avengers" dostajemy standard. Ramotkę bez fajerwerków, z nijakim zakończeniem i bezbarwnym łotrem. W roli tego ostatniego pewny siebie Lucifer planujący… w sumie nie wiadomo co dokładnie. Zapewne ma to związek z podporządkowaniem sobie Ziemi, ale konkretów nie poznajemy. Dzieje się tak dlatego, że to nie pan Lucifer jest wątkiem popychającym fabułę do przodu.

Pojawia się on, gdyż od jakiegoś czasu tropi go - dziwnie to brzmi, ale tak to wygląda - Charles Xavier, który w wyniku wcześniejszego starcia z Lucyferem doznał urazu w nogach. W ramach ciekawostki dopowiem, że właśnie ta historia jest pierwszą historyjką, poruszającą tą kwestię.


Skoro nie straszny Lucifer, to kto przyprawiał czytelników o szybsze bicie serca? Naturalnie z wspomniani Avengers. Zeszyt dziewiąty "The X-Men" to właśnie ten zeszyt, w którym oni debiutują na łamach tej serii.

Samo stracie owych drużyn wygląda typowo dla pojedynków spod znaku Marvela. Czerstwe żarty, przekomarzanie się bohaterów i liczne próby udowodnienia, że ma się większego. Nic specjalnego, standard. Ciekawy był jednak wątek, który doprowadził do tej koleżeńskiej bójki. Otóż X-Men bronili Lucifera, którego serce było połączone z detonatorem wielkiej bomby.

------------------------------
"Enter, the Avengers"
#009 "X-Men" vol 1 (11/1964)
napisał: Stan Lee
narysował: Jack Kirby


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz