"Wolverine. X żywotów/X śmierci" ||


Przed paroma dniami zachwalałem historię od pana Jonathana Hickmana - konkretnie tytuł "Inferno" - a dzisiaj cały na biało wjeżdża pan Benjamin Percy, czyli scenarzysta współpracujący z showrunnerem serii "Rządy X" właściwie od samego początku. Co mi to mówi? Dla mnie i jeden i drugi twórca to już pewien wyznacznik jakości. Ilekroć chwytałem za tytuł, nad którym to właśnie oni sprawowali kontrolę byłem zadowolony. Album "Wolverine. X żywotów/X śmierci" nie będzie tutaj wyjątkiem.

Dlaczego? Co konkretnie gra w tej konkretnej opowieści? Najprościej byłoby powiedzieć, że wszystko, bo i rzeczywiście tak właśnie jest. Zanim jednak słówko o konkretach - postaram się bezspoilerowo - o plusach i minusach albumu to musicie wiedzieć dwie rzeczy.


Po pierwsze, po tytuł należałoby sięgnąć zapoznawszy się wcześniej z albumem "Inferno". Nie jest to kwestia życia i śmierci, ale dla całkowitego zrozumienia wątku Moiry MacTaggert - a jakby nie było jest to jeden z głównych wątków - wypadałoby mieć pojęcie kto i dlaczego nastaje na życie bohaterki. Co więcej, wspomniany pan Hickman nie po to stara się, aby wszystko miało ręce i nogi, abyśmy teraz podchodzili do jego eventu wyrywkowo i wiele z niego tracili nie znając całego kontekstu.

Po drugie, tom "Wolverine. X żywotów/X śmierci" to tak naprawdę dwie miniserie, które należy czytać naprzemiennie. Drużyna z Egmont Polska stanęła tutaj na wysokości zadania - możliwe, że i włodarze Marvela mieli tutaj coś do powiedzenia - prezentując poszczególne zeszyty na przemian, tj. raz z jednej, raz z drugiej serii. Wydawać się może, że to drobnostka, ale zdarzały się albumy, gdzie podchodzono do tematu zgoła odwrotnie, co czasami bardzo mocno utrudniało orientację w fabularnym terenie.


Co się zaś tyczy wspomnianych konkretów. Tak jak zaznaczyłem śledzimy dwie historie jednocześnie i jeszcze raz powtórzę: dobrze one ze sobą współgrają. Może i nie zahaczają o siebie bezpośrednio, ale i w jednej i drugiej dostajemy identyczny motyw przewodni obu tych serii, czyli podróże w czasie. Of course, w każdej z nich pojawia się również Wolverine - a właściwie różne jego wcielenia - który po raz kolejny próbuje zrobić coś, co robi od dłuższego czasu, czyli stara się zapewnić bezpieczeństwo eksperymentowi o nazwie Krakoa.

Jak sobie radzi z tym zadaniem? Biorąc pod uwagę, że jego przeciwnikiem jest sam Omega Red to rzekłbym, iż radzi sobie całkiem nieźle. Nie tylko skacze z jednej dawnej swojej świadomości do drugiej, nie tylko z każdym skokiem musi na nowo przeżywać koszmary przeszłości - pojawiają się przebitki z historii "Weapon X", przypomniana zostaje działalność Logana w ramach X-Force - to jeszcze raz za razem musi ratować przodków Charlesa Xaviera. Dlaczego ktoś nastaje na ich życie? A czy można bardziej osłabić Krakoę, niż wymazując jednego z jej architektów? Tak. Jeżeli w tym momencie poczuliście mocny vibe z historią Jamesa Camerona to dobrze poczuliście. Rzeczywiście ten wątek mocno trąci serią "Terminatorem", ale jeżeli sądzicie, że jakoś przeszkadza to w lekturze to nie macie racji. Wątek jest ciekawy, rysunki zaskakująco różnorodne - w tej serii mamy dwóch rysowników - a zakończenie całkiem udane. Tak prezentuje się mini cykl "X Lives of Wolverine".


Co otrzymujemy w ramach serii "X Deaths of Wolverine"? Kobiecą wersję "Ściganego" z całkiem sporą ilością science fiction. I nie mówię tutaj wyłącznie o wspomnianych podróżach w czasie. One również napędzają fabułę, choć tym razem Wolverinowi przypadła rola wysłannika z przyszłości mającego wytropić pewną znaną genetyczkę. Czego od niej chce i co jej zrobi, gdy ją złapie tego Wam nie zdradzę, ale powinniście być zadowoleni.

A wracając do tego całego science fiction to na deser otrzymujemy wątek, którego nie powstydziłby się sam Philip Kindred Dick. Sztuczna inteligencja, pytania typu 'czy maszyny mogą myśleć', symbioza człowieka i robota, etc. W pewnym momencie czułem delikatny przesyt tymi wszystkimi rewelacjami, ale ostatecznie nie ziewałem, więc widocznie nie było tak źle. Powiem więcej: po lekturze "Wolverine. X żywotów/X śmierci" nadal jestem głodny Rosomaka w wykonaniu pana Benjamina Percy'ego.

------------------------------
#001-#005 "X Lives of Wolverine" vol 1 [01-03/2022]
napisał: Benjamin Percy
narysowali: Joshua Cassara, Federico Vicentini
pokolorował: Frank Martin

#001-#005 "X Deaths of Wolverine" vol 1 [01-03/2022]
napisał: Benjamin Percy
narysował: Federico Vicentini
pokolorowali: Dijjo Lima, Frank Martin

Polskie wydanie: "Wolverine - X żywotów/X śmierci" [Egmont, 05/2025]
Komiks otrzymałem od wydawcy.


Komentarze