Polski czytelnik bardzo szybko otrzymał szansę podziwiania podwodnego świata kapitana Nemo. Powieść "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi około świata" ukazywała się w odcinkach - tj. zgodnie z założeniami i możliwościami technicznymi ówczesnych czasopism - od początku marca do końca grudnia 1870 roku na łamach "Gazety Polskiej", zarządzanej wówczas przez Józefa Ignacego Kraszewskiego. Szybkość z jaką niniejsza książka Juliusza Verne'a dotarła do naszych granic - polski, anonimowy przekład wystartował jeszcze w trakcie drukowania pierwszej francuskiej publikacji "Vingt mille lieues sous les mers" [marzec 1869 - czerwiec 1870] - nie powinna jednak nikogo dziwić. Zarządzający "Gazetą Polską" zaznajamiali swoich czytelników z prozą wspomnianego pisarza począwszy od 1963 roku, kiedy to zostały zaprezentowane przygody doktora Samuela Fergussona i jego przyjaciół ["Podróż powietrzna po Afryce"].
"Gazeta Polska" numer 68; 29 marca 1870 roku
Trudno z perspektywy czasu dokładnie ocenić jak dużym powodzeniem cieszyła się najnowsza powieść Juliusza Verne'a. Biorąc jednak pod uwagę, że jako pierwsza doczekała się książkowego wydania - ponownie za sprawą drukarni "Gazety Polskiej" - wypada założyć, że to właśnie "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi około świata" przekonało ostatecznie Polaków do przygodowego stylu francuskiego autora. Zresztą, nie tylko Polaków. Rozmawiając o literackiej spuściźnie Verne'a bardzo często powieść "Vingt mille lieues sous les mers" bywa wymieniana jako jedna z najważniejszych pozycji w całym jego pisarskim dorobku. Oceniając ją należy pamiętać, że stanowi przede wszystkim doskonały przykład książki naukowo-przygodowej, gdzie właściwa opowieść została umiejętnie wzbogacona o liczne techniczne rozważania. O tym, że "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi około świata" znalazło uznanie Polaków - zarówno krytyków jak i jednostek szukających dobrej rozrywki - może świadczyć także fakt, że powieść była bodajże najczęściej wznawianą [mówię teraz o tytułach drukowanych na terenach polskich] pozycją autorstwa Verne'a do końca dziewiętnastego wieku. W przeciągu następnych trzydziestu lat doczekała aż pięciu wydań, w tym jednego specjalnie przygotowanego dla Polonii w Chicago [1892].
1870-1871, wyd. "Gazeta Polska"
Jak możemy przeczytać w "Dwudziestu milach podmorskiej żeglugi" o morskim potworze taranującym statki pisało wiele gazet. Od poważnych periodyków naukowych po prasę bulwarową wykorzystującą sensacyjne doniesienia do realizacji własnych, finansowych celów. Finał tej niezwykłej historii interesował dosłownie wszystkich. Podobnie rzecz się przedstawiała z samą powieścią Juliusza Verne'a.
Pierwsza strona gazety "San Fransisco Evening Bulletin",
stworzona na potrzeby filmu "20,000 Leagues Under the Sea" z 1954 roku
Podróż "Nautilusem" po niedostępnych głębinach zachwyciła i przemówiła do wielu, bardzo zróżnicowanych środowisk społecznych. W sposób zupełnie naturalny przygodowe opowieści francuskiego pisarza trafiły w pierwszej kolejności w gusta inteligencji, romantyków [informacyjno-polityczny dziennik "Gazeta Polska"], które to grupy były zdecydowanie bardziej otwarte - jak również odpowiednio sytuowane - na wszelkiego rodzaju kulturowe nowinki. Można jednak zauważyć, że wraz ze wzrostem popularności wspomnianego autora jego proza docierała do coraz szerszego grona odbiorców, także tego o najbardziej radykalnych poglądach. W maju 1910 roku relacja profesora Aronnaxa znalazła uznanie w oczach Jana Jeleńskiego, polskiego działacza i wydawcy antysemickiego tygodnika "Rola". "Tajemnice morza. Opowiadanie profesora francuskiego" były publikowane w odcinkach przez siedem kolejnych miesięcy i zostały wzbogacone o ilustracje Alphonse'a de Neuville'a oraz Édouard Riou. Czy trafiły do serc 'rolarzy'? Możemy chyba założyć, że na pewno nie przeszły bez echa. Gdyby było inaczej zapewne nikt z zarządzających pismem nie wyłożyłby środków na publikację kolejnej powieść Juliusza Verne'a, tj. "Rozbitków z balonu" - wariacja tytułu "Tajemnicza Wyspa" - w 1912 roku.
ilustracja zdobiąca publikację;
tygodnik "Rola"
Ważnym odnotowania jest również fakt, że polscy wydawcy z początków dwudziestego wieku coraz bardziej zdawali sobie sprawę z rosnącej popularności Verne'a. W piętnastym numerze tygodnika "Praca" z 9 kwietnia 1911 roku czytelnicy pisma w taki oto sposób zachęcani byli do lektury "Tajemnicy morza": "Tajemnice morza" będzie czytał każdy z nadzwyczajnym zainteresowaniem i oczekiwać będzie z wielką niecierpliwością od tygodnia do tygodnia dalszego ciągu tej rzeczywiście zajmującej powieści. Czy tak rzeczywiście było? Ponownie: trudno jednoznacznie ocenić. Pamiętając jednak o bardzo szerokiej grupie docelowej pisma [wg. danych z 1901 roku "Praca" mogła pochwalić się ponad czternastoma tysiącami prenumeratorów], mającej różne zainteresowania i wymagania, trzeba założyć, że powieść Verne'a musiała zauroczyć czytelników. Gdyby było inaczej najprawdopodobniej zostałaby przerwana a tak miała szansę gościć na łamach tygodnika przez kolejnych dwadzieścia sześć numerów, tj. połowy września 1911 roku.
"Tajemnica morza" i przykładowa
ilustracja [autorstwa Alphonse’a de Neuville’a oraz Edouarda Riou] zdobiąca publikację;
tygodnik "Praca"
Z przytoczonych powyżej informacji może wykluć się przeświadczenie, że przełom wieku dziewiętnastego i dwudziestego to przede wszystkim 'Juliusz Verne w prasie'. Tkwi w tym ziarno prawdy. Należy pamiętać, że to właśnie różnorodne dzienniki, tygodniki - o mniej lub bardziej literackich ciągotach - były wówczas głównym nośnikiem nowinek kulturalnych. Jeżeli jakieś nazwisko 'chwyciło' - jakbyśmy to dzisiaj ładnie nazwali - to taki twórca po pewnym czasie otrzymywał kolejną szansę. W przypadku pisarzy istaniało duże prawdopodobieństwo, że ich powieść doczeka się wydania książkowego. Początki Verne'a w Polsce stanowią doskonałe potwierdzenie owego schematu. "Podróż powietrzna po Afryce" [1863], "Podróż do środka ziemi" [1865], "Podróż na księżyc" [1866] czy wreszcie "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi około świata", mechanizm pozostawał ten sam. Najpierw druk w gazecie, następnie wydanie książkowe. Tak to wyglądało przynajmniej do czasu, kiedy nazwisko francuskiego pisarza nie było szerzej rozpoznawalne. Kiedy dany autor zaczynał wzbudząć większą ciekawość do głosu dochodziły konkretne wydawnictwa i współpracujące z nimi drukarnie.
"Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi"
Drukarnia Józefa Sikorskiego 1877, Warszawa
W 1857 roku w Pałacu Potockich - aktualna siedziba Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego - założone zostało niewielkie przedsiębiorstwo pod nazwą "Księgarnia i Skład Nut Muzycznych G. Gebethner i Spółka". Wydawnictwo uwagę skupiło głównie na promowaniu polskich klasyków, lecz od czasu do czasu uznanie zdobywali także poczytni pisarze zagraniczni. W 1870 roku za jego sprawą ukazało się jedno z pierwszych, książkowych wydań "Dwudziestu tysięcy mil podmorskiej żeglugi". Do 1928 roku dzięki staraniom właścicieli firmy "Gebethner i Wolff" - nazwa funkcjonujca od 1872 roku - polscy czytelnicy doczekali się pięciu kolejnych wznowień wspomnianej powieści Verne'a.
Niewiele mniejszą liczbą wydań omawianej powieści może się poszczycić Drukarnia Józefa Sikorskiego. To główie dzięki niej "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" ukazało się w typowym dla książek formacie jeszcze w latach siedemdziesiątych dziewiętnastego wieku. Właściciel drukarni - czy to samodzielnie czy to współpracując właśnie z wydawnictwem "Gebethner i Wolff" - zdecydował się trzykrotnie zainwestować w twórczość Verne'a. Co więcej, to za jego sprawą polski czytelnik mógł po raz pierwszy [1897] cieszyć się oryginalnymi, francuskimi ilustracjami zdobiącymi relację profesora Aronnaxa.
Drukarnia Józefa Sikorskiego 1897, Warszawa,
ilustracja autorstwa Alphonse'a de Neuville'a oraz Édouarda Riou
Patrząc na szybkość z jaką powieść "Dwadzieścia tysiędy mil podmorskiej żeglugi" dotrała na 'nasze podwórko' oraz widząc jak często - biorąc pod uwagę ówczesne standardy - była ona pozycją wydawaną należy chyba uznać, że finalnie znalazła uznanie w oczach polskiego odbiorcy. Podobnie jak sam autor, który w bardzo krótkim czasie stał się obiektem dość intrygującej plotki. W czerwcu 1876 roku na łamach czasopisma "Kłosy" pojawiła informacja o polskich korzeniach Juliusza Verne'a. I choć wkrótce pojawiło się stosowne sprostowanie to rewelacja zaczęła żyć własnych życiem. Dotarła nawet do samego pisarza, który uciął jednak wszelkie spekulacje podkreślając swoje gaskońskie pochodzenie. Verne pozostał zatem francuskim Vernem, co jednak w najmniejszym stopniu nie zaszkodziło jego popularności. Wręcz przeciwnie.
Zapowiedź filmu Stuarta Patona "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" z 1916 roku, który miał być wyświetlany w Miejskim Kinematografie Oświatowym - łódzka placówka kulturalnooświatowa mająca propagować wśród młodzieży, za pomocą odpowiednio dobranych filmów, oświatę i kulturę - na przełomie stycznia i lutego
1923 roku.

