Debiut Bloba

"Beware of the Blob!" Marvel Comics


"X-Men" odsłona trzecia. I ponownie rozpoczynamy od wizyty w Xavier's School for Gifted Youngsters, gdzie mamy szansę podziwiać jak owa uzdolniona młodzież radzi sobie ze swoimi niezwykłymi zdolnościami. Jak zawsze obok solidnej dawki ćwiczeń serwowanych przez wymagającego nauczyciela widzimy typowo szkolne wygłupy i przekomarzania. Gdzieś to wszystko zdaje się być podszyte delikatną agresją, ale na szczęście profesor Xavier potrafi zapanować nad swoimi podopiecznymi. Co więcej, potrafi przyłać ich do porządku przy jednoczesnym sondowaniu - jakże ładnie zwizualizowanemu przez pana Jacka Kirby'ego - okolicznych terenów w poszukiwaniu kolejnych mutantów.


Tak, kolejni mutanci będą się pojawiać. Tego możemy być pewni. Po Magneto i Vanisherze kolejnym sparingpartnerem dla naszych dzielnych X-Men jest wielki Blob zarabiający na życie występami w wesołym miasteczku. Potężnych rozmiarów mutant, którego Xavier chce zaprosić - i tym samym poniekąd ukryć go przez oczami Magneto - do swojej szkoły. I nie byłoby kłopotu, gdyby Blob chciał spełnić życzenie profesora. Jednak zamiast ochoczo przystać na ofertę X-Menów Blob postanawia rzucić im wyzwanie, zająć ich siedzibę i przejąć ich wszystkie bogactwa. Naturalnie, jego marzenia o wielkiej sławie i zdobyciu władzy na światem - ten homo superior naprawdę mierzył wysoko - szybko zostają ostudzone przez niesamowitego Profesora X. Co prawda jego niesamowite dzieciaki próbowały pomóc - ku mojemu zaskoczeniu, działając nawet jak drużyna - ale jeszcze sporo muszą się nauczyć.


I na zakończenie parę zdań odnośnie wątku romantycznego. Niemalże w każdym tytule wydawanym przez Marvel w latach sześćdziesiątych mamy styczność z dość schematyczną relacją pomiędzy mężczyzną a kobietą. Z reguły jedna ze stron wzdycha do drugiej, ale z różnych powodów boi się wyjawić swoje uczucia. W przypadku tego zeszytu - i nie tylko tego - obiektem męskich westchnień jest piękna Marvel Girl. Można uznać, że Jean Grey swoim pojawieniem się zawróciła w głowach całej ekipie X-Men, lecz bardziej poważnymi uczuciami zdają się obdarzać ją jedynie Scott Summers oraz... profesor Charles Xavier. Tak, dokładnie. Obaj chcieliby móc przytulić Jean, lecz i jeden i drugi lękają się powiedzieć chodźby słowo w obawie, że zostaną wyśmiani. W końcu, jaka dziewczyna chciałaby się wiązać z chłopakiem mającym poważne problemy z oczami lub z mężczyzną przykutym do wózka inwalidzkiego? No i nie zapominajmy, że Charles jest nauczycielem a Jean jego uczenniną. Z drugiej strony pamiętajmy, że komiks został wydany pod koniec 1963 roku, tj. w czasach kiedy na takie związki nie były niczym niezwykłym.


"Beware of the Blob!" to interesująca historyjka, która oferuje dużo ciekawych wątków oraz wprowadza pewne stałe, które będą niejako definiować zachowania X-Menów w kolejnych latach. Otrzymaliśmy chociażby wiecznie zamyślonego i poważnego Scotta, dowcipkującego Icemana, mądrze wypowiadającego się mola książkowego Hanka oraz Electronic Mass Influencer, czyli urządzenie dzięki moc Charlesa Xaviera będzie miała większy zasięg. Przynajmniej tak to zrozumiałem.
_________________________
"Beware of the Blob!"
#003 "X-Men" vol 1 [01/1964]
Scenarzysta: Stan Lee
Rysownik: Jack Kirby
Tusz: Paul Reinman
Twórcy okładki: Jack Kirby, Sol Brodsky, Sam Sosen
Polskie wydanie: brak

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"