"Jenny Finn"


Wiktoriańska Anglia, londyńskie zaułki wymagające bacznego rozglądania się na wszystkie strony, dziwna zaraza, duchy oraz Joe, który próbuje zrozumieć czego dokładnie jest świadkiem. Czytelnik również - właściwie od samego początku - próbuje ułożyć w logiczną całość podsuwane mu wątki. I jeden i drugi nie mają prostego zadania, gdyż opowieść kreślona przez pana Mike’a Mignolę i towarzyszący mu zespół jest w mojej ocenie prowadzona za szybko a co za tym idzie ciut zbyt chaotycznie.

To znaczący minus tego tytułu. Fabularnie historia wypada przyzwoicie - choć nie jest to także coś, czego nie widzielibyśmy wcześniej - ale sam sposób jej opowiadania wprowadza zwyczajnie... zamęt. Gdzieś pod koniec drugiego rozdziału zacząłem zastanawiać się czy aby nie mamy tutaj jakiegoś wariantu przerostu formy nad treścią. Cała historia została zamknięta na kilkudziesięciu stronach a dostaliśmy naprawdę ogrom pokręconych motywów. Istoty z koszmarów Lovecrafta, zjawy zamordowanych kobiet, wariację Kuby Rozpruwacza, maniaków spirytualizmu, zapomniane wierzenia, przepowiednie, artystę-szaleńca czekającego na objawienie, steampunkowych stróżów porządku, etc. Natłok tych wszystkich wątków przytłacza i nie pomaga w śledzeniu historii, zwłaszcza że wydarzenia następują po sobie bardzo, bardzo szybko. Wygląda to tak jakby twórcy komiksu chcieli za wszelką cenę wrzucić do scenariusza jak największą liczbę motywów kryminalno-horrorowatych. Przy czym robiąc to zapomnieli, że taki miszmasz zazwyczaj utrudnia odpowiedni odbiór historii.


Od strony czysto rysunkowej komiks może się podobać - ja jestem pod wrażeniem 😁- ale lojalnie uprzedzam, że ma on w sobie coś z karykatury. Styl Troya Nixey'a jest mocno specyficzny. Cechuje go surowość - popadajaca miejscami w brzydotę - w przedstawianiu teatru wydarzeń jak i samych bohaterów. Na to wszystko nakłada się duża paleta kolorów stonowanych, co jeszcze bardziej podkreśla ponury charakter komiksowej rzeczywistości. To z kolei... znaczący plus tego komiksu. Panowie Nixley, Dalrymple oraz Stewart spisali się lepiej niż scenarzysta Mignola. To coś nowego.
____________________
#001-004 "Jenny Finn" [11/2017-02/2018]
Tytuł polski: "Jenny Finn"
Scenarzyści: Mike Mignola, Troy Nixey
Rysunki: Troy Nixey, Farel Dalrymple
Kolor: Dave Stewart
Tłumacz: Jacek Drewnowski
Seria: Jenny Finn
Format: 170x260 mm
Liczba stron: 136
Oprawa: twarda
Druk: ["kolor"]
ISBN-13: 9788328153660
Data wydania: 28 luty 2024
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do opinii.

Opis wydawcy:
Historia przywołująca na myśl klimaty H.P. Lovecrafta rozgrywa się w wiktoriańskiej Anglii. Na londyńskie doki pada blady strach, kiedy pojawiają się dziwaczne potwory i znajdowane są zwłoki ze śladami macek. Śmierć zbiera coraz większe żniwo i rodzi się pytanie: jaki związek z groźnymi i zagadkowymi zjawiskami ma tajemnicza dziewczynka, która pojawiła się znikąd? Gdy o morderstwa oskarżony zostaje niewinny człowiek, grupa Londyńczyków postanawia zorganizować seans spirytystyczny, lecz czy pozwoli on zidentyfikować zabójcę i znaleźć odpowiedzi na liczne pytania?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Bomba"

Kastylia oczami Palaciosa

"Przesilenie"